Tajne sankcje wobec Rosji

UE jednomyślna w sprawie twardego karania Rosji w razie inwazji na Ukrainę. Ale działań prewencyjnych nie będzie.

Publikacja: 15.12.2021 18:19

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski (z lewej) i przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel prz

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski (z lewej) i przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel przed środowymi rozmowami w Brukseli

Foto: AFP

 

W cieniu możliwej rosyjskiej agresji na Ukrainę odbył się szczyt Partnerstwa Wschodniego w Brukseli. Zanim doszło do spotkania liderów 27 państw UE i 5 państw PW (Ukrainy, Gruzji, Mołdawii, Armenii i Azerbejdżanu), w trójkącie rozmawiali ze sobą przywódcy Niemiec, Francji i Ukrainy. Rosja gromadzi swoje wojska przy granicy z Ukrainą, przygotowując – zdaniem amerykańskiego wywiadu – zbrojną inwazję na ten kraj. Wszyscy ważni gracze Zachodu, od USA, przez G7, NATO i UE, po Wielką Brytanię, apelują do Moskwy o rozwagę i grożą poważnymi konsekwencjami w razie zrealizowania czarnego scenariusza.

Lęk przed przeciekami

– UE jest zdecydowanie jednomyślna w tej sprawie. Zbrojna inwazja to gruba czerwona linia, za którą zaczną się bardzo poważne sankcje. I wszystkie państwa są świadome, że mogą też na tym ucierpieć i gotowe są zapłacić tę cenę – mówi nieoficjalnie wysoki rangą dyplomata jednego z państw UE. Byłyby one koordynowane, jak zawsze, z USA, a także z Wielką Brytanią. Wcześniej nieoficjalnie mówiło się o wyrzuceniu rosyjskich instytucji finansowych z międzynarodowego systemu płatności SWIFT czy zablokowaniu uruchomienia Nord Stream 2. Ale żaden konkretny scenariusz nie został na razie przez UE sporządzony z dwóch powodów.

Po pierwsze, w obawie przed przeciekami, które dałyby niepotrzebną wiedzę Władimirowi Putinowi. Zdaniem zwolenników tej teorii lepiej, żeby rosyjski przywódca nie był pewien, z jakimi konkretnie konsekwencjami się spotka.

Po drugie, bo w UE nie ma pełnej zgody, co robić w razie agresywnych zachowań Rosji. Niektóre państwa nie chcą już teraz rozpisywać twardych sankcji, nie są też pewne, na ile gromadzenie wojsk przy granicy to faktycznie przygotowanie do ataku, a na ile gra mająca zmusić Zachód do rozmów z Rosją. Według zwolenników tego poglądu Putin już swoje częściowo uzyskał, bo rozmawiał z Bidenem i do Moskwy poleciał wysłannik prezydenta USA, choć oficjalnie i Waszyngton, i NATO przekonują, że Rosja nie może żądać gwarancji nierozszerzania NATO na Wschód.

Czytaj więcej

Mychajło Paszkow: Zresetujmy Partnerstwo Wschodnie

– W UE jest podział w sprawie tego, jak twardym trzeba być wobec Rosji, czy teraz również Białorusi. Wiele będzie zależało od nowego niemieckiego rządu, czy będzie on bardziej przyjazny wobec Ukrainy niż poprzedni – powiedział „Rzeczpospolitej" Harry Nedelcu, ekspert think tanku Rasmussen Global.

Berlin i broń dla Kijowa

Rozmowy w Brukseli są pierwsza okazją dla nowego kanclerza Niemiec do przedstawienia jego stanowiska w tej sprawie. W Bundestagu Olaf Scholz mówił o konieczności dialogu z Moskwą, ale nasi rozmówcy w Brukseli są przekonani, że rozmowy z Rosją mogą nastąpić dopiero wtedy, gdy scenariusz inwazji na Ukrainę zostanie stanowczo wykluczony. W czasie spotkania w trójkącie niemiecko-francusko-ukraińskim prezydent Wołodymyr Zełenski mógł podnieść kwestię niemieckiego weta wobec zbrojenia Ukrainy. Berlin przekonuje o swoim poparciu dla Kijowa i zapowiada, że nigdy nie zgodzi się na deklarację o nierozszerzaniu NATO, czego żąda Moskwa.

– Nawet nie należy podejmować dyskusji na ten temat. To byłoby w stylu Jałty – decyzja mocarstw ponad głowami zainteresowanego kraju – mówi nieoficjalnie niemiecki dyplomata. I przypomina o zaangażowaniu Merkel w format normandzki, który doprowadził do uspokojenia sytuacji we wschodniej Ukrainie, a także o niemieckim wsparciu gospodarczym dla Ukrainy. – Uwierzcie jednak, że najlepszą odpowiedzią na rosyjskie zagrożenie nie jest uzbrojenie strony ukraińskiej – dodaje dyplomata, przekonując, że lepszą metodą jest grożenie poważnymi sankcjami.

Korupcja i zmęczenie

W Brukseli odbył się też szczyt Partnerstwa Wschodniego, którego pomysłodawcą był w 2009 r. ówczesny szef MSZ Radosław Sikorski. Celem PW było zbliżenie państw byłego ZSRR do unijnych standardów, a nawet zaoferowanie chętnym perspektywy członkostwa w UE. 12 lat po inauguracji tego projektu politycznego jego ocena nie jest jednoznaczna. Najbardziej zaawansowane kraje, jak Ukraina, Gruzja i Mołdawia, bardzo wiele zyskały na umowach stowarzyszeniowych z UE: rozwinięty handel, unijne standardy regulacyjne, liberalizacja wizowa. Ale też ciągle dla wielu z nich problemem jest korupcja, wycofywanie się z niektórych reform, zagrożenia dla demokracji (Gruzja) czy zależność od Rosji (Mołdawia). One z kolei czują się rozczarowane brakiem wyraźnej perspektywy członkostwa w UE.

– Widać też zmęczenie zarówno w Waszyngtonie, jak i UE i coraz mniejsze przekonanie o strategicznym znaczeniu tych państw – uważa Harry Nedelcu.

Dyplomacja
Tajwan informuje o wzmożonej aktywności wojskowej Chin wokół wyspy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Dyplomacja
Donald Trump grozi wyjściem z NATO. Radosław Sikorski liczy na Andrzeja Dudę
Dyplomacja
Czy Putin spotka się z Asadem? O azylu dla dyktatora zdecydował osobiście
Dyplomacja
Rosja zamyka konsulat generalny RP w Petersburgu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Dyplomacja
Obrady OBWE. Sikorski wyszedł z sali. "Nie będę słuchał kłamstw Ławrowa" (WIDEO)