Dla sikhów zdejmowanie turbanu jest czynnością wyjątkowo intymną.

Precedensową akcję wszczął Shaminder Puri, obywatel brytyjski pochodzenia hinduskiego, ale świetnie mówiący po polsku, gdyż w naszym kraju przed 40 laty ukończył studia i przyjeżdża tu często w sprawach biznesowych.

Przez tych 40 lat nikt w Polsce ani gdziekolwiek nie żądał od niego zdejmowania turbanu. Z tą praktyką spotkał się kilkakrotnie na polskich lotniskach w ostatnich kilkunastu miesiącach. Wraz z kolegą sikhem (ale też z Fundacją Helsińską, która go wspiera) ogłosił 7 września złożenie pozwu o ochronę dóbr osobistych przeciwko komendantowi głównemu Straży Granicznej.

To forma zwrócenia uwagi na niestosowne zachowanie polskich funkcjonariuszy, gdyż liczne skargi i interwencje nie poskutkowały. SG odpowiadała, że ponieważ turban składa się z wielu zwojów materiału i jest masywny, z łatwością można w nim ukryć np. plastikowy nóż, niemetalowe elementy urządzeń wybuchowych i inne przedmioty stanowiące zagrożenie dla ruchu lotniczego.

Shaminder Puri wskazuje, że obecna technika pozwala na dokładne "prześwietlenie" osoby w turbanie, sam turban można sprawdzić ręcznie, ostatecznie sikhowie gotowi są go zdjąć, ale w odosobnionym pomieszczeniu. Chodzi jednak o to, by turbanu nie traktować jak zwykłego nakrycia głowy.