Amantadyna nie jest cudownym lekiem

Lekarz z Przemyśla ogłosił sukces w leczeniu Covid-19 za pomocą starego i dobrze znanego leku. Naukowcy twierdza, że to nie działa. Ostrzegają też przed niebezpieczeństwem samodzielnego stosowania.

Aktualizacja: 09.11.2020 15:22 Publikacja: 09.11.2020 11:59

Amantadyna nie jest cudownym lekiem

Foto: Adobe stock

"Twierdzę, że przy tym sposobie leczenia w ciągu 48 godzin można ustabilizować co najmniej 90% ciężkich przypadków [Covid-19] w Polsce przebywających obecnie w leczeniu szpitalnym, a po tym okresie następuje okres kilkudniowego zdrowienia.”, pisze w oświadczeniu dotyczącym leczenia amantadyną doktor Włodzimierz Bodnar z przychodni w Przemyślu.

Chlorowodorek amantadyny to stosunkowo stary (z lat sześćdziesiątych) preparat leczniczy, organiczny związek chemiczny z grupy amin, używany sporadycznie w leczeniu grypy typu A i pomocniczym leczeniu choroby Parkinsona oraz w stwardnieniu rozsianym. Przemyski lekarz twierdzi, że od marca podejmuje próby informowania o swoim nowatorskim sposobie leczenia Covid-19 wielu specjalistów z dziedziny chorób zakaźnych, posłów i urzędników Ministerstwa Zdrowia, lecz odpowiedź nie nadchodzi.

Okazuje się, że nie jest on jedynym zainteresowanym użyciem amantadyny w zarażeniu SARS-CoV-2. Badania nad użyciem tego leku prowadzi między innymi prof. dr hab. n. med. Konrad Rejdak z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, który twierdził na antenie Radia Lublin, że dzięki amantadynie część osób „dość łagodnie przechodzi tę infekcję”. Naukowiec uważa, że „u ponad 20 pacjentów z zakażeniem wirusem SARS-CoV-2 potwierdzonym testem, którzy wcześniej przyjmowali amantadynę, nie rozwinął się pełnoobjawowy COVID-19, jak również po przejściu infekcji nie pogorszył się ich stan neurologiczny”, zastrzega jednak, że jest to faza testów. Komisja bioetyczna wyraziła zgodę na badania kliniczne profesora Rejdaka prowadzone u pacjentów z Covid-19 ze współistniejącymi chorobami neurologicznymi.

Podobną opinię wyrażają naukowcy z firmy Vanda Pharmaceuticals, którzy twierdzą, że amantadyna jest jednym z najbardziej obiecujących leków przeciwwirusowych w leczeniu koronawirusa. Stawiają oni hipotezę, że „Amantadyna może zmniejszyć wiremię u pacjentów z dodatnim wynikiem SARS-CoV-2 i jako taka może służyć jako silny środek terapeutyczny zmniejszający replikację i zakażalność wirusa, co może prowadzić do lepszych wyników klinicznych.” Tyle, że to ostatnie badanie to wciąż niezrecenzowany preprint.

Do podobnych wniosków dotyczących skuteczności leczenia amantadyną doszli naukowcy z Universidad Veracruzana z Veracruz w Meksyku. Według nich „Lek ten wykazał swoją skuteczność, gdyż pacjenci po tym zabiegu powrócili do zdrowia bez konieczności wizyt w szpitalu w celu zastosowania wentylacji mechanicznej.” Badanie zostało przeprowadzone zaledwie na 15 pacjentach.

Wydawać by się mogło, że terapia doktora Bodnara ma pewne osadzenie w badaniach naukowych, a jednak spotkała się z mocną krytyką środowisk naukowych. Podstawowy zarzut jest taki, że te badanie nie są dowodem naukowym ponieważ opierają się jedynie na obserwacji przypadków bez zastosowania grupy kontrolnej. Nie zastosowano też właściwych testów, ani nie porównano skuteczności terapii ze skutecznością obowiązujących terapii w przypadku zachorowania na Covid-19. Ocena skuteczności opiera się wyłącznie na opiniach pacjentów co można traktować jedynie jako dowód anegdotyczny, nie oznacza jednak, że nie należy temu sposobowi leczenia przyjrzeć się stosując perspektywę naukową. Badania pozwolą na ocenę czy pacjenci wyzdrowieli dzięki interwencji, a może po prostu, przeszli chorobę.

Procedurę leczniczą opartą na amantadynie potępił na Twitterze prof. Wojciech Szczeklik z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego: „W ostatnich dniach wiele się mówi o AMANTADYNIE - ponoć znika z aptek. Jest to lek stosowany w chorobie Parkinsona; wykazuje działanie wirusostatyczne przeciwko wirusowi grypy A. Nie ma ŻADNYCH przesłanek, że może być skuteczna w leczeniu COVID-19! Z pewnością za to może zaszkodzić”.

W tym samym wątku wypowiada się prof. Krzysztof Pyrć z Uniwersytetu Jagielońskiego: „Proponowany mechanizm polega na hamowaniu zakwaszenia endosomów, co ma zablokować proces fuzji wirusa z komórką. Ale. w płucach wirusy tą ścieżkę kompletnie obchodzą i ulegają fuzji na powierzchni komórki. Artefakt związany z modelem in vitro.”, i dodaje, „Jest jeszcze drugi mechanizm - hamowanie aktywności białka E jako kanału jonowego. Ale to dyskusja akademicka bo (a) aktywność nie jest kluczową dla wirusa oraz (b) nie wykazano hamowania tej aktywności w wirusie przez amantadynę.”

Z kolei prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych prof. Robert Flisiak przekonuje w Interii, że do przeprowadzenia badań nad skutecznością leku w zarażeniu koronawirusem nie ma podstaw naukowych. „Nie zrobiliśmy tego, ponieważ nie sądziliśmy, że będzie to potrzebne. Nie ma bowiem żadnych podstaw merytorycznych ani naukowych do stosowania amantadyny w zakażeniach wywołanych przez koronawirusa SARS-CoV-2”, mówi prof. Flisiak, „Pojedyncze doniesienia pokazują jedynie chorych, którzy z dużym prawdopodobieństwem i tak by wyzdrowieli”.

Profesor Krzysztof Simon kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu w wypowiedzi dla Konkret 24 komentuje: „Po prostu nie wiem, jaki miałby być punkt uchwytu terapeutycznego amantadyny, jeśli chodzi o replikacje SARS-CoV-2”, „Jeśli by tak było naprawdę, co do tej pory nikt w świecie nie potwierdził, pan doktor za stosowanie tego bardzo starego leku przeciwwirusowego przeciw grypie (niepozbawionego działań neurotoksycznych) z tak dobrym efektem w zakażeniu SARS-Cov-2 prawdopodobnie byłby jednym z nominowanych do nagrody Nobla”.

Amantadyna ma wiele działań ubocznych, takich jak zaburzenia nerwowo-mięśniowe czy objawy psychotyczne. Naukowcy uważają, że metody doktora Włodzimierza Bodnara są w istocie eksperymentami medycznymi i wymagają akceptacji komisji bioetyki. Ostrzegają też, że w żadnym wypadku nie należy prowadzić kuracji amantydyną na własną rękę.

"Twierdzę, że przy tym sposobie leczenia w ciągu 48 godzin można ustabilizować co najmniej 90% ciężkich przypadków [Covid-19] w Polsce przebywających obecnie w leczeniu szpitalnym, a po tym okresie następuje okres kilkudniowego zdrowienia.”, pisze w oświadczeniu dotyczącym leczenia amantadyną doktor Włodzimierz Bodnar z przychodni w Przemyślu.

Chlorowodorek amantadyny to stosunkowo stary (z lat sześćdziesiątych) preparat leczniczy, organiczny związek chemiczny z grupy amin, używany sporadycznie w leczeniu grypy typu A i pomocniczym leczeniu choroby Parkinsona oraz w stwardnieniu rozsianym. Przemyski lekarz twierdzi, że od marca podejmuje próby informowania o swoim nowatorskim sposobie leczenia Covid-19 wielu specjalistów z dziedziny chorób zakaźnych, posłów i urzędników Ministerstwa Zdrowia, lecz odpowiedź nie nadchodzi.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Diagnostyka i terapie
Rośnie liczba przypadków krztuśca. Chorują nie tylko dzieci
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Diagnostyka i terapie
Obowiązują nowe normy ciśnienia krwi. W grupie ryzyka więcej osób
Diagnostyka i terapie
Sepsa – choroba na śmierć i życie. Dziś światowy dzień sepsy
Diagnostyka i terapie
Szczepionka na raka płuc testowana m.in. w Polsce. Trwają badania kliniczne
Diagnostyka i terapie
Jeden z najdroższych leków na świecie jest dostępny w Polsce