Wszystko zależy od tego, jakie mamy możliwości leczenia. Przykładowo dla chorego z obecną rearanżacją w genie ALK (to 5 proc. chorych) mamy do dyspozycji już pięć leków dedykowanych. Badania pokazują, że w określonych sytuacjach leczony nimi chory mógł żyć nawet 89 miesięcy.
Z kolei w raku drobnokomórkowym dopiero teraz zaczynają się pojawiać nowe metody terapii. Nie ma żadnego leku ukierunkowanego molekularnie. Tutaj szansą jest immunoterapia, ale efekty nie są jeszcze tak spektakularne, jak w raku niedrobnokomórkowym.
Z pewnością kluczowe jest dobranie możliwie najlepszej terapii już w pierwszej linii leczenia. Czy w Polsce jest taka możliwość?
To zależy. Mamy program lekowy, który pozwala nam zastosować leki innowacyjne w pierwszej i drugiej linii leczenia, np. w przypadku zaburzeń molekularnych w genach EGFR, ALK czy ROS 1 odpowiedź jest twierdząca. W przypadku innych zaburzeń molekularnych jest trudno, ale to dotyczy wszystkich linii leczenia. Bo leki, które są bardzo efektywne, dedykowane takim szlakom, jak BRAF, NTRK, zaburzeniu molekularnemu w genie RET, MET czy KRAS, nadal są w Polsce niedostępne. Jeżeli chodzi o immunoterapię, mamy możliwość jej zastosowania w pierwszej linii leczenia w grupie chorych z odsetkiem komórek nowotworowych powyżej 50 proc. z ekspresją białka PD-L1. Jeśli jest to poniżej 50 proc., mamy możliwość zastosowania immunoterapii w połączeniu z chemioterapią. Tu chcielibyśmy mieć większy i szerszy dostęp do nowoczesnych leków i bardzo o to walczymy.
Część chorych, którzy mogliby dostawać immunoterapię, nadal jest leczona chemioterapią.
Nie wiem, dlaczego tak jest. Jeśli nie ma przeciwwskazań natury klinicznej i ściśle do stosowania immunoterapii, to powinni być leczeni nowocześnie.