Analitycy spodziewali się odczytu na poziomie 3,8 proc. W stosunku do kwietnia ceny wzrosły o 0,5 proc., zgodnie z oczekiwaniami.
Spadek inflacji wynika w głównej mierze z utrzymującej się dysproporcji w cenach paliw (-10 proc. rocznie). Miesiąc do miesiąca widać już większy wzrost cen (2,6 proc., wobec 1,1 proc. w kwietniu). Utrzymuje się także spadek kosztów transportu (-4,5 proc.). Identycznie jak poprzednio (o 7,9 proc.) tańsze niż przed rokiem są obuwie i odzież.
O 10 proc. więcej płacimy za tytoń i alkohol. Lekko wyhamowuje roczny wzrost cen kosztów mieszkania (7,6 proc.), kosztów jego użytkowania oraz nośników energii (9 proc.), a także żywności.
- Pozytywną niespodzianką, w odróżnieniu od ostatnich miesięcy, są ceny żywności. Widać, że potencjał wzrostowy po dwóch miesiącach wyczerpuje się – komentuje Piotr Bielski, ekonomista Banku Zachodniego WBK. - W pozostałych kategoriach, w związku z tym, że gospodarka spowalnia, to trudno się było spodziewać mocniejszych wzrostów cen.
- Inflacja w maju miesiąc do miesiąca nie była wielką niespodzianką. Choć dane rok do roku to wynik, który przybliża obniżkę stóp procentowych, ponieważ Rada Polityki Pieniężnej mimo, iż mówi o długoterminowych perspektywach inflacji, to zwraca uwagę na to, co dzieje się z miesiąca na miesiąc – mówi Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.