Rok temu przeciętnie zarabialiśmy 3215,75 zł brutto, a teraz 3231,13 zł. – wynika z najnowszych danych GUS. W ciągu miesiąca płace spadły o 1,5 procent. Fundusz płac realnie zmniejszył się w ciągu roku o 4,4 proc. Z kolei realny spadek płac w ciągu roku o 3 proc to największa redukcja wynagrodzeń od dziesięciu lat.
Jednak styczniowe zmniejszenie płac wynika przede wszystkim z efektów statystycznych. Po pierwsze rok temu część firm przesunęła grudniowe wypłaty na styczeń, po to by pracownicy zapłacili niższy podatek dochodowy. Po drugie w styczniu tego roku był jeden dzień roboczy mniej niż rok temu. Wtedy płace urosły nominalnie o ponad 8 proc, a realnie o ponad 5 proc.
Ekonomiści Invest Banku szacują, że „efekt PIT" przyczynił się teraz do obniżenia rocznej dynamiki wynagrodzeń o ok. 2-2,5 pkt. proc. Ich zdaniem przesunięcie terminu wypłat dotyczyło w szczególności płac osób o najwyższych zarobkach, stąd tak duży wpływ na obecne wyniki.
Dodatkowo na niski wzrost płac wpływ mają warunki pogodowe: ostra i śnieżna zima, która uniemożliwiła wykonywanie niektórych prac np. budowlanych, a więc obniżyła wynagrodzenia tam gdzie płaci się stawki akordowe. Ekonomiści uważają jednak, że wahania na rynku wynagrodzeń w najbliższym czasie ustabilizują się. - Możemy się spodziewać niewielkich wzrostów wynagrodzeń. Przedsiębiorstwa nie planują bowiem w najbliższym czasie istotnych podwyżek - uważa Rafał Benecki, starszy ekonomista ING Banku Śląskiego w Warszawie.
Pozytywnie zaś brzmią dane dotyczące zatrudnienia. Zmniejszyło się ono w ciągu roku o 1,4 proc. W porównaniu z grudniem jest wyższe o 46,4 tys. osób, co jest największym miesięcznym wzrostem od stycznia 2008 r. Ale tu znowu znaczenie miała statystyka. GUS zmienia bowiem swoją próbę statystyczną.