Komisja Europejska opublikowała w poniedziałek nową prognozę dla największych gospodarek Unii. Najlepiej wypadają Polska i Niemcy, gdzie tegoroczny wzrost produktu krajowego brutto ma wynieść 3,4 proc.
Jeszcze w maju KE prognozowała odpowiednio 1,2 proc. i 2,7 proc. Gospodarka całej Unii powinna rosnąć w tempie 1,8 proc. PKB. – Europejskie przedsiębiorstwa korzystają z dobrej koniunktury w dużych wschodzących gospodarkach – mówi Danuta Hübner, eurodeputowana PO i była unijna komisarz.
– Szacunki Komisji dla Polski są zbyt optymistyczne. Nie wyobrażam sobie, aby Niemcy miały dogonić Polskę pod względem tempa wzrostu. Nasi sąsiedzi już wprowadzili podwyżkę VAT, co przełoży się na mniejszy poziom konsumpcji. Z drugiej strony stopień wykorzystania mocy produkcyjnych sięga już tam 80 proc. – podkreśla Jarosław Janecki, ekonomista Societe Generale.
Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK, obawia się, że to już koniec podwyżek prognoz dla naszego kraju. – Jeśli obawy o spowolnienie na świecie będą narastać, instytucje mogą nawet obniżać prognozy – zaznacza Bielski. Niemcy jako lider wzrostu potwierdzają powtarzaną coraz częściej tezę o powstającej Europie dwóch prędkości. – Unia dwóch prędkości już jest faktem – mówi "Rzeczpospolitej" Zsolt Darvas, ekspert instytutu Bruegel. Według niego w najbliższych latach tak właśnie będzie się rozwijać Europa. W gronie liderów będą m.in. Niemcy, Austria, państwa skandynawskie, a wyraźnie za nimi państwa basenu Morza Śródziemnego i Irlandia. – Prognoza dla Niemiec nie jest zaskoczeniem. Oni przez ostatnie 15 lat budowali gospodarkę konkurencyjną, opartą na eksporcie.
Dziś to przynosi rezultaty. Dodatkowo dobrze zadziałali w czasie kryzysu, utrzymując potencjał siły roboczej i nie dopuszczając do zwolnień – uważa Darvas. A kraje tzw. grupy PIIGS (od angielskich nazw Portugalii, Włoch, Irlandii, Grecji i Hiszpanii) swój sukces budowały na nietrwałych podstawach, jak choćby boom na rynku nieruchomości. W krótkim terminie koniunktura w Niemczech, największej gospodarce Unii, powinna pomóc krajom wolniej wychodzącym z kryzysu.