To nieco gorsze wzrosty niż miesiąc temu i jakich spodziewali się analitycy. Ale przyznają oni, że na wysokości wartości produkcji przemysłowej w lipcu zaważyły efekty sezonowe oraz upalne lato. W lipcu 2010 roku ceny produkcji sprzedanej przemysłu wzrosły o 3,9 procent rok do roku wobec wzrostu o 2,1 procent w czerwcu W stosunku do lipca zeszłego roku wzrost produkcji sprzedanej odnotowano w 25 (spośród 34) branżach przemysłu.
- Głównym czynnikiem napędzającym polski przemysł w lipcu był podobnie jak w poprzednich miesiącach wzrost polskiego eksportu, wspierany przez szybki wzrost eksportu niemieckiego do gospodarek wschodzących, w szczególności Chin. Wskazuje na to struktura wzrostu produkcji przemysłowej, w ramach której najszybciej rosła produkcja w działach o dużym udziale eksportu w sprzedaży, w tym przede wszystkim w przedsiębiorstwach zajmujących się wytwarzaniem „komputerów, wyrobów elektronicznych i optycznych” - tłumaczy Adam Czerniak, ekonomista Invest Banku SA.
Najwyższe wzrosty wartości produkcji odnotowano w firmach produkujących komputery, wyroby elektroniczne i optyczne – o 54,6 proc.; chemikalia i wyroby chemiczne – o 34,9 proc., wyroby z pozostałych mineralnych surowców niemetalicznych – o 19,2 proc. oraz papier i wyroby z papieru – o 18,7proc.
Największe spadki odnotowano w firmach produkujących meble – o 7,7 proc., metali – o 6,3 proc. , pozostałego sprzętu transportowego – o 5,9 proc. oraz koksu i produktów rafinacji ropy naftowej – o 2,3 proc. Ekonomiści zwracają uwagę na dwa zjawiska. Po pierwsze ich zdaniem wyniki lipcowe nie oznaczają hamowania produkcji. - Produkcja jest niższa niż miesiąc temu, tu wpływ może mieć sezon urlopowy, ładna pogoda. Nie sądzę, żeby to było jakieś istotne spowolnienie. To nadal wysoka dynamika. Mamy do czynienia z kontynuacją ożywienia gospodarczego, nie sądzę, żeby to był zwiastun tego, że nagle zaczniemy spowalniać - uważa Ernest Pytlarczyk, główny analityk BRE Banku SA.
Po drugie zaś wzrost cen produkcji - o 3,9 proc może być niepokojącym sygnałem dla części Rady Polityki Pieniężnej: - Wydaje mi się, że ceny produkcji dają kiepski, trochę jastrzębi sygnał, ale nie sądzę, by zmieniały wydźwięk polityki pieniężnej. - tłumaczy Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK i dodaje, że dane, które dotychczas opublikowano są może nawet trochę bardziej gołębie ze względu na wczorajsze płace - to był najbardziej gołębi element.