Wartość produkcji przemysłowej w firmach, gdzie pracuje od 10 osób w lipcu była o 1,8 proc wyższa niż rok temu. GUS podał, że w skali miesiąca spadła o 6 proc. Po wyeliminowaniu wpływu czynników sezonowych wartość produkcji było o 4,6 proc. wyższa niż rok temu i o 0,4 proc. niż w czerwcu.
- Oznacza to, że pomimo poprawy nastrojów w przetwórstwie przemysłowym, jaki sygnalizowały dane o wskaźniku PMI w lipcu, tempo wzrostu produkcji przemysłowej ustabilizowało się na relatywnie niskim poziomie. - uważa Adam Czerniak, ekonomista Invest Banku SA
A Małgorzata Starczewska - Krzysztoszek, główna ekonomistka PKPP Lewiatan dodaje: - W czasie wakacji dynamika produkcji przemysłowej zawsze słabnie, jednak w tym roku osłabienie rozpoczęło się już miesiąc wcześniej niż zwykle, czyli w czerwcu. - Jej zdaniem słabe czerwcowe i lipcowe wyniki przemysłu należy traktować poważnie – jako sygnał początku osłabienia wzrostu gospodarczego w Polsce. Tym bardziej, że już drugi kwartał 2011 r. w krajach UE, był bardzo słaby, co pokazały ostatnio wyniki Eurostatu dotyczące wzrostu PKB w UE27. A to właśnie do krajów Unii wysyłamy ponad 70 proc. naszego eksportu.
Dane GUS okazały się niższe od średniej przewidywań analityków (3,5 proc. w ankiecie Parkietu). Ale też przewidywania analityków bardzo się od siebie różniły: od spadku wartości do ponad 7 proc. wzrostu. To pokazuje, jak analitycy niejednoznacznie odczytują to co dzieje się w realnej gospodarce.
Zdaniem Tomasza Kaczora, głównego ekonomisty BGK dane nie zaskoczyły: - Badania koniunktury już od kilku miesięcy wskazywały na coraz mniej nowych zamówień, szczególnie w eksporcie więc spowolnienie dynamiki produkcji przemysłu prędzej czy później musiało się pojawić.