Gdy międzynarodowe korporacje i największe polskie przedsiębiorstwa chwalą się zyskami, właściciele małych firm przekonują się na własnej skórze, że sukces biznesowy zależy nie tyle od umiejętności sprzedawania swoich produktów i usług, ale od tego czy płatność od klienta zostanie uregulowana w terminie. Bo opóźnione płatności są dziś największą zmorą najmniejszych firm. Szacunki mówią, że zatory płatnicze kosztują firmy co najmniej 100 mld zł rocznie.
Polski przedsiębiorca czeka na należne pieniądze przeciętnie od 60 do 90 dni. Przeciąganie terminów płatności i związane z tym duże opóźnienia źle wpływają na kondycje finansową przedsiębiorców i hamują rozwój ich biznesów. Opóźnione płatności w skrajnych przypadkach doprowadzają do bankructwa.
Utrzymanie płynności finansowej jest dla przedsiębiorców największym wyzwaniem. Znacznie ważniejszym niż walka o zyskowność. Firma może bowiem funkcjonować generując księgowe straty, ale bez pieniędzy w firmowej kasie, działać się nie da. Wiele razy zdarzało się, że firmy, które wykazywały spore zyski, upadały. Właśnie z powodu braku płynności finansowej. Mówiąc wprost, nie miały pieniędzy na bieżące płatności. Jak to możliwe, że firma, która ma zysk, nie może zapłacić rachunków? Gdy firma się rozwija, swoje inwestycje opiera na prognozie przychodów i zysków. W idealnie działającym świecie biznesu, każda płatność wynikająca z wystawionej faktury realizowana jest od razu po jej wystawieniu. Firma ma pieniądze by zapłacić podwykonawcy, a ten bez kłopotów opłaca swoje zobowiązania. Wystarczy jednak, że w tym łańcuchu pojawi się jeden zgrzyt i ktoś nie dopilnuje terminu lub celowo nie opłaci zobowiązania, bo kwestionuje jego zasadność i firma, która jest niżej w drabinie płatności może mieć nie lada problem.
O dziwno w niektórych branżach, jak np. handel czy budownictwo wydłużanie terminu płatności staje się czasem elementem budowania przewagi konkurencyjnej. Żeby sobie jednak pozwolić na taki bonus, firma musi mieć stabilną sytuację finansową.
Długie terminy płatności na fakturach to z jednej strony całkiem wygodne rozwiązanie – dajemy sobie sporo czasu na spłacenie zobowiązania. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że działa to trochę jak karta kredytowa. Zaczynają się gromadzić wciąż nowe zobowiązania, a ich kumulacja może być zabójcza dla płynności, a w najgorszym razie dla całego biznesu. - mówi Jakub Więcław, Prezes inviPay.