Czy tradycyjne papierosy ulecą z dymem

Nowe technologie wkraczają już nawet do tak zdawałoby się osadzonych w tradycji sektorów jak branża tytoniowa.

Publikacja: 25.03.2019 20:00

Czy tradycyjne papierosy ulecą z dymem

Foto: Bloomberg

Rewolucja technologiczna, szczególnie cyfrowa, spowodowała już wiele zmian w tradycyjnym pojmowaniu produktów czy usług. Pojawienie się nowych rozwiązań w skali globalnej wywróciło już do góry nogami branże: telekomunikacyjną (telefony stacjonarne zostały wyparte najpierw przez zwykłe komórki, a te z kolei przez smartfony), transportową (Uber, BlaBlaCar), hotelarską i turystyczną (Airbnb, Booking), handlową (Amazon).

Podobny przewrót w filozofii i technologii ma miejsce w przemyśle tytoniowym. Najwięksi gracze intensywnie rozwijają ofertę produktów, w których tytoń jest podgrzewany, a nie spalany. Według koncernów sprawia to, że osoby korzystające z nowych urządzeń wdychają nawet o 95 proc. mniej substancji trujących. Zdaniem naukowców najbardziej szkodliwe w dymie tytoniowym są substancje smoliste, których urządzenia podgrzewające tytoń nie wytwarzają.

– Branża tytoniowa doszła do miejsca, w którym nigdy nie było większej szansy na rozwiązanie problemu szkodliwości palenia papierosów – uważa Jacek Olczak, prezes ds. operacyjnych w globalnym Philip Morris; zarządza zarówno biznesem tradycyjnym, jak i nowatorskimi produktami firmy.

Według szacunków, które przytacza Ministerstwo Zdrowia, codziennie papierosy pali prawie 9 mln Polaków. 91 proc. wpada w nałóg przed ukończeniem 25 roku życia. Resort regularnie informuje o szkodliwości palenia. Przypomina, że dym tytoniowy zawiera 7 tys. szkodliwych substancji, z których ponad 70 jest rakotwórczych. A nikotyna ma silne działanie uzależniające. Resort wskazuje też, że bierne palenie także szkodzi.

– Zastanówmy się, w którym momencie konsumenci mogą przestawać kupować papierosy. Oczywiście możemy kontynuować informacje – całkiem prawidłowo – na temat szkodliwych skutków palenia, jednak efekty tej polityki znamy od dziesięcioleci. Jakiś procent palaczy rzuca palenie, a większość z różnych powodów tego nie robi, więc problem zostaje – wskazuje Jacek Olczak.

– Może byśmy się zastanowili nad tym, by pokazać konsumentowi w klarowny sposób, że najlepiej by było, gdyby rzucił palenie. Jeśli nie jest tego w stanie zrobić, to żeby poszedł przynajmniej w kierunku takich wyrobów, które w sposób bardzo znaczący ograniczają szkodliwe skutki palenia – zaznacza Jacek Olczak. Według niego takimi produktami są np. podgrzewacze. – Dzisiejsza nauka jest w stanie udowodnić, że te produkty są mniej szkodliwe, w związku z tym zastanówmy się, jak sprawić, by klient został o tym poinformowany – dodaje. Podkreśla, że ze względu na to, iż w produktach alternatywnych do papierosów nadal jest uzależniająca nikotyna, ich sprzedaż powinna mieć barierę wiekową.

– To jest największa transformacja, jaką nasza spółka kiedykolwiek miała przed sobą. Bo wychodzimy naprzeciw problemowi, który był związany z naszym produktem. I nie mówimy tu o jeszcze lepszych procedurach transparentności, lepszej współpracy z farmerami czy śladzie węglowym. Mówimy o tym, co najważniejsze, że produkt jest szkodliwy, i co zrobić, by był znacznie mniej szkodliwy – podkreśla prezes Olczak. I dodaje, że kiedyś nikt nie spodziewałby się takich słów ze strony przedstawiciela koncernu tytoniowego: – Wyobrażam sobie, że Philip Morris przestanie produkować i sprzedawać papierosy.

Firma wprowadziła na rynek urządzenie IQOS. Podgrzewa ono tytoń do temperatury 350 st. C, nie spalając go. W efekcie nie ma ognia, dymu i popiołu. Jak podaje firma, badania nad nowymi urządzeniami trwały niemal dekadę, zainwestowano w nie już ponad 4,5 mld dol. Według danych Philip Morris na całym świecie już ponad 6 mln użytkowników zamieniło papierosy tradycyjne na nowe urządzenie firmy.

Obecnie w wielu krajach świata, także w UE, na opakowaniach papierosów obowiązkowo umieszczone są graficzne ostrzeżenia o szkodliwości palenia. Obowiązuje też zakaz reklamy wyrobów tytoniowych. Takie same wymogi odnoszą się obecnie do podgrzewaczy tytoniu.

Philip Morris to jedna z wiodących firm na globalnym rynku tytoniowym. Jest liderem polskiego rynku. Według firmy Nielsen ma w nim przeszło 40 proc. udziałów.

Rewolucja technologiczna, szczególnie cyfrowa, spowodowała już wiele zmian w tradycyjnym pojmowaniu produktów czy usług. Pojawienie się nowych rozwiązań w skali globalnej wywróciło już do góry nogami branże: telekomunikacyjną (telefony stacjonarne zostały wyparte najpierw przez zwykłe komórki, a te z kolei przez smartfony), transportową (Uber, BlaBlaCar), hotelarską i turystyczną (Airbnb, Booking), handlową (Amazon).

Podobny przewrót w filozofii i technologii ma miejsce w przemyśle tytoniowym. Najwięksi gracze intensywnie rozwijają ofertę produktów, w których tytoń jest podgrzewany, a nie spalany. Według koncernów sprawia to, że osoby korzystające z nowych urządzeń wdychają nawet o 95 proc. mniej substancji trujących. Zdaniem naukowców najbardziej szkodliwe w dymie tytoniowym są substancje smoliste, których urządzenia podgrzewające tytoń nie wytwarzają.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Polskie monety na aukcji. 80 dukatów sprzedano za 5,6 mln złotych
Biznes
Rodzina Mulliez pod lupą sędziów śledczych
Biznes
Zły pierwszy kwartał producentów samochodów
Biznes
Szwecja odsyła Putina z kwitkiem; rosyjskie rury zatopione na dnie Bałtyku
Biznes
Apple spółką wartościową? Rekordowe 110 miliardów dolarów na skup akcji
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej