Po wiosennym covidowym tąpnięciu latem udało się rozpędzić produkcję i eksport. – Teraz z rytmu mogłaby nas wybić tylko nagła katastrofa – twierdzą meblarze.
A wydawało się, że strat spowodowanych marcowo-kwietniowym globalnym lockdownem nie uda się odrobić. – To, co się działo w wakacje, wyjątkowa mobilizacja i powrót do realizacji odmrażanych eksportowych umów, to dowód żywotności meblowej branży – twierdzi Michał Strzelecki, dyrektor Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli. Nie wszystko jednak w czasie obecnego nawrotu pandemii dało się przewidzieć. Wprowadzony 6 listopada, bez uprzedzenia, zakaz sprzedaży mebli w sklepach o powierzchni powyżej 2 tys. mkw. w kraju kompletnie zaskoczył i boleśnie uderzył w pracujące przede wszystkim na rynek wewnętrzny mniejsze firmy. To ich jest w polskim sektorze meblowym najwięcej (ok. 1500).
Czytaj także: Ekskluzywne polskie meble z topinamburu
Mikrofirmy ze skromnymi zazwyczaj rezerwami kapitałowymi z największym trudem pokonywały uderzenie kryzysu już wiosną. Wtedy z odsieczą przyszła antycovidowa tarcza i rządowe wsparcie. Obecnie znów znalazły się w kiepskim położeniu. Czas pokaże, czy apele mikromeblarzy o złagodzenie ograniczeń w handlu zostaną wysłuchane. Resort rozwoju ostatnio robił nadzieję, że dostrzega problem.
Nauki z pandemii
Wychodzenie polskich mebli z totalnego zamknięcia, czyli pierwszej odsłony pandemicznego kryzysu, nie było proste. – Covidowe tąpnięcie w marcu i kwietniu zdezorganizowało biznes, zwolnienia wypłukały z meblarstwa ponad 7 tys. pracowników, plan ambitnych inwestycji z dnia na dzień zredukowano do tych absolutnie niezbędnych – wspomina Michał Strzelecki. Dyrektor OIGPM do długofalowo kosztownych strat zalicza też wycofywanie się wielu największych firm z niezbędnych reform w sferze organizacji pracy i podnoszenia poziomu technologicznego. – Po pokonaniu pandemii do trudnych kwestii podnoszenia efektywności w fabrykach będziemy musieli powrócić, jeśli zamierzamy obronić pozycję drugiego globalnego eksportera po Chinach – tłumaczy Strzelecki.