Tym razem ludzi przyciągną surowce na wagę złota - ropa i gaz. Lody za północnym kołem podbiegunowym się roztapiają; to długotrwała tendencja, a nie chwilowe wahnięcie pogodowe. Do takiego wniosku doszli badacze i dyplomaci uczestniczący w Tromsoe na północy Norwegii w konferencji poświęconej przyszłości Arktyki.
- Symulacje klimatyczne sporządzane dla Arktyki w wielu ośrodkach naukowych na świecie są zbieżne: w 2040, a najdalej w 2050 roku lód nie będzie już skuwał Oceanu Arktycznego. To sprawi, że bardzo prędko zajdą tam przemiany na niespotykaną, a nawet niewyobrażalną skalę - powiedział Martin Fortier, dyrektor kanadyjskiego laboratorium Arcticnet, badającego przemiany klimatyczne na Dalekiej Północy.
Za cztery dekady stanie się to, o co ludzie zabiegali od czasów rosyjskiego cara Piotra I: transport morski będzie się odbywał wzdłuż wybrzeża Syberii. Próby przetarcia tego szlaku podejmowali ludzie, których nazwiska na zawsze zapisały się w dziejach badań, żeby wymienić choćby Beringa czy Łomonosowa. Dopiero w 1960 roku rosyjski lodołamacz atomowy "Lenin" przepłynął tak zwanym północnymprzejściem, ale zajęło mu to kilka miesięcy i praktycznie nie ma znaczenia dla transportu morskiego.
Od XVI wieku usiłowano również dotrzeć drogą morską z Atlantyku na Pacyfik przez Arktykę kanadyjską. Wielu odkrywców straciło życie w tych poszukiwaniach. Tymczasem już za niespełna 50 lat Ocean Arktyczny stanie się dostępny dla statków. Tylko dwa wydarzenia w dziejach miały porównywalne skutki dla transportu morskiego: zbudowanie kanałów: Panamskiego i Sueskiego.
Pod tym względem prognozy są mniej więcej zbieżne: biorąc pod uwagą dotychczasowe tempo zużycia i znane zasoby ropy, tego surowca wystarczy na około 30 lat. Zasoby gazu ziemnego mogą wystarczyć nieco dłużej, ale też nie o sto czy dwieście lat. Świat jest - przynajmniej teraz - uzależniony od tego surowca, a wykorzystanie źródeł energii odnawialnej (wiatru, fal morskich, promieni słonecznych) w skali całego globu jest w powijakach.