Producenci ciężarówek masowo wprowadzają do sprzedaży zrobotyzowane skrzynie biegów. Volvo ma I-Shift, Iveco Eco-Tronic, a Scania Opticruise. Mercedes już od stycznia przyszłego roku w szosowych Actrosach będzie oferować wyłącznie taką skrzynię nazwaną Powershift. Jest ona tak zaawansowana technicznie, że auto może m.in. samo wykopać się ze śniegu i jest w stanie precyzyjnie manewrować. Sprzęgłem i zmianą biegów steruje elektronika – kierowca obsługuje tylko dwa pedały: gazu i hamulca. Podobne rozwiązanie mają też konkurenci. MAN prawdopodobnie będzie montował Tip Matica (tak nazwał zrobotyzowaną skrzynię) standardowo za rok lub dwa.
Zrobotyzowane skrzynie biegów najnowszych generacji są lżejsze od przekładni synchronizowanych, bo nie mają ciężkich i delikatnych synchronizatorów. Dzięki temu są trwalsze i szybciej zmieniają biegi. Ponieważ włączenie biegu kontrolowane jest przez elektronikę, a przesuwki w skrzyni biegów poruszane są pneumatycznymi siłownikami, to bieg włączony jest precyzyjnie. W ten sposób mniejsze jest ryzyko uszkodzenia przekładni lub sprzęgła.
Elektronika wyczuwa, jakie są warunki pracy silnika (np. jazda pod górę) i szybko dostosowuje właściwe przełożenie. – Zużycie paliwa jest mniejsze o 1 – 1,5 l/00 km w stosunku do samochodów z ręcznymi skrzyniami biegów – uważa przedstawiciel MAN Artur Sosnowski. Tomasz Ciesielski z Mercedes-Benz Trucks dodaje, że w samochodach z zautomatyzowanymi skrzyniami biegów wolniej zużywają się sprzęgła. Mimo takich korzyści, w Polsce tego typu przekładnie nie są chętnie kupowane. Renault sprzedał w tym roku 8 takich samochodów, Iveco nieco ponad 100, czyli ok. 5 procent sprzedaży. W Scanii ten odsetek wynosi 20 procent.
Robert Zajkowski z Iveco tłumaczy niechęć operatorów do zrobotyzowanych skrzyń niewiedzą. – Mylą je ze skrzyniami automatycznymi, które mają przetwornik hydrokinetyczny, przekładnie planetarne i zużywają nieco więcej paliwa niż ręczne – wyjaśnia. Kupno zrobotyzowanej skrzyni to wydatek do 3 tys. euro. Według Artura Sosnowskiego tylko z powodu oszczędności w zużyciu paliwa wydatek zwraca się już po roku. – Dodatkową korzyścią jest mniejsza awaryjność całego układu napędowego, w tym sprzęgła i osi – mówi. W Scanii amatorami skrzyń zrobotyzowanych są wyłącznie firmy transportu międzynarodowego. – Nie sprzedaliśmy ani jednej wywrotki wyposażonej w Opticruise, mimo że są oferowane od kilku lat – mówi reprezentant Scanii Paweł Paluch. Także ciężarówki dystrybucyjne, jeżdżące po mieście nie są kupowane z wygodnymi w ruchu miejskim skrzyniami zrobotyzowanymi.
Chociaż zainteresowanie skrzyniami zrobotyzowanymi jest w Polsce niewielkie, to jednak rośnie. Pięć lat temu Scania sprzedawała ok. 1 procent tak wyposażonych samochodów. – Nie zamierzamy oferować tylko takich przekładni, bo zostawiamy klientowi wolność wyboru – mówi Paluch. Jednak braki kierowców i napływ nowych, niedoświadczonych szoferów mogą zmusić polskie firmy przewozowe do zwrócenia uwagi na komfort ich pracy. A to oznaczać będzie szybszą popularyzację zrobotyzowanych przekładni.