Związki zawodowe chcą podwyżek płac o 6,9 proc. w tym roku, o 14 proc. w przyszłym i zwiększenia ekwiwalentu barbórkowego ze 140 zł do 500 zł. – Sądzę, że górnicy ogromną większością głosów zgodzą się na strajk – mówi szef górniczej „S” Dominik Kolorz. Szefowie Kompanii przekonują, że więcej pieniędzy nie ma. – Spodziewamy się, że górnicy zgodzą się na strajk. – przyznaje rzecznik KW Zbigniew Madej.
Jeśli 16 kopalń wstrzyma na 24 godziny wydobycie, na rynek nie trafi 193 tys. ton węgla. To oznacza utratę ok. 40 mln zł przychodów. Straty KW na koniec października wynosiły ok. 14,2 mln zł. Władze KW przyznają, że strat z dobowego strajku nie uda się już w tym roku nadrobić i o ile na początku grudnia zakładano, że spółka skończy z niewielkim zyskiem, tak po strajku na pewno zakończy rok na minusie. – Każdy chce podwyżek, ale trzeba brać pod uwagę, że my w tym roku podnosimy płace o 4,8 proc., a w przyszłym o 10 proc. – mówi Zbigniew Madej.
Podwyżek o 11 proc. domagają się też górnicy z Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Zarząd firmy proponuje im 8 proc. Wczorajsze rozmowy nie przyniosły przełomu.
Sondaż w Kompanii Węglowej to drugie w tym roku referendum strajkowe. W styczniu 95 proc. branży opowiedziało się za strajkiem, przeciw strategii dla górnictwa. Na referendum się skończyło, bo związkowcy porozumieli się z resortem gospodarki.