Szef resortu nie chciał zdradzić, jak będzie wyglądać pomoc. Powiedział tylko, że do Komisji Europejskiej został już wysłany w tej sprawie list.Problemem SSN są nierentowne kontrakty zawarte przez stocznię w latach 2003 – 2006. Złomrex, jedyny potencjalny inwestor dla Stoczni Szczecińskiej Nowa, nie chce zakładu, który do budowy statków musi dołożyć 800 mln zł. I to tylko dlatego, że część umów renegocjowano – przedtem kwota ta wynosiła 1,2 miliarda zł.
– Jeśli armatorzy nie pójdą na ustępstwa, jest duże prawdopodobieństwo, że niczego nie dostaną, bo stocznia upadnie. My stracimy firmę i miejsca pracy, oni zamówione statki – twierdzi Artur Trzeciakowski, prezes Stoczni Szczecińskiej Nowa.
Stocznią kieruje od lipca, gdy ujawniono, że po sześciu miesiącach jej straty wyniosły 112,6 mln, choć miesiąc wcześniej było to tylko 6 mln zł. Przygotowując program rozwoju na lata 2007 – 2014, Trzeciakowski stwierdził, że budując statki zaplanowane na lata 2006 – 2009 , stocznia poniesie miliardowe straty. – Od 2004 roku dolar staniał o 40 proc. – z 4 do 2,5 złotego, natomiast o 300 proc. zdrożała stal. To, między innymi, spowodowałoby ewentualne straty na kontraktach – wyjaśnia prezes SSN.Artur Trzeciakowski, choć liczy na państwową pomoc, wie, że nie będzie ona trwała w nieskończoność. – Jesteśmy w Unii i firma musi działać na warunkach całkowicie konkurencyjnych i rynkowych – mówi.
SNN dostała już od państwa 2,8 mld zł pomocy. Komisja Europejska zaakceptowała ją, ale w zamian nakazała stoczni zamknięcie jednej pochylni. Spółka przygotowała już plan wykorzystania tego miejsca dla produkcji niestoczniowej, np. konstrukcji mostów. – Mamy w tej sprawie podpisane umowy i listy intencyjne na 2008 rok. Jeśli znajdzie się kontrahent, który zechce produkować z nami produkt inny niż statek i zapewni przy tym rentowność, to przyjmiemy jego zamówienie – dodaje prezes Trzeciakowski.
Oprócz renegocjowania kontraktów i dodatkowej produkcji niestoczniowej plan naprawczy zarządu stoczni przewiduje również obniżkę kosztów, głównie zakupu materiałów. – To bardzo ważne dla uzyskania rentowności, bo 70 – 80 proc. kosztów budowy statku stanowią materiały. Jeśli więc uda się obniżyć te wydatki o 3 proc., zyskamy ponad 2 proc. wartości statków. Gdybyśmy o te same 3 proc. obniżyli koszty działalności, np. płace, to w efekcie uzyskamy tylko 0,7 proc. ceny statku – wyjaśnia prezes.