Projekt rozporządzenia Rady Ministrów przewiduje rozdział praw do dwutlenku węgla według wskaźników emisyjności. Oznacza to, że zakłady stosujące stare technologie muszą bardziej ograniczyć zanieczyszczenia. Za to firmom, które unowocześniły produkcję, nie zabraknie praw do dwutlenku węgla.

O taki system podziału uprawnień przemysł walczył od września. Za to dla energetyki nowy podział jest nie do zaakceptowania. Elektrownie i elektrociepłownie dostaną prawa do emisji 116,5 mln ton dwutlenku węgla rocznie. Zdaniem branży to o 25 mln ton za mało. – Przecież nie możemy w krótkim czasie zmienić paliwa na gaz czy wybudować elektrowni jądrowej – podkreśla Sławomir Krystek, dyrektor Izby Gospodarczej Energetyki i Ochrony Środowiska.

Pozostałe gałęzie przemysłu dostaną prawa do emisji niemal 80 mln ton dwutlenku węgla. Rezerwa dla nowych instalacji wyniesie 12 mln ton. – Musimy przyzwyczaić się do tego, że ochrona środowiska będzie nas kosztować. Być może potrzebne będą programy społeczne – dodał Andrzej Markowiak.

Programy te – mające złagodzić społeczne skutki podwyżek – mogą być konieczne, ponieważ – według MŚ – koszt produkcji energii wzrośnie w ciągu czterech lat nawet o 18 proc. Ekolodzy uważają, iż szacunki te są przesadzone, zwłaszcza że elektrownie mają możliwość poprawy swojej efektywności.

Problem z dwutlenku węgla wynika z tego, że Komisja Europejska przyznała nam na lata 2008 – 2112 prawo do emisji tylko 208,5 mln ton tego gazu, o 27 proc. mniej, niż chciał rząd. Dlatego zaskarżył on tę decyzję do Trybunału Sprawiedliwości.