Zakończyły się badania odkrytych w latach 50. legnickich pól węgla brunatnego, gdzie zalega ok. 8 proc. światowych zasobów tego surowca. Finansowany ze środków unijnych projekt Foresight prowadził Instytut Górnictwa Odkrywkowego Poltegor przy współpracy m.in. AGH i Głównego Instytutu Górnictwa. Znajduje się w nich 40 mld ton surowca, z których 15 mld ton nadaje się do wydobycia.
– Węgiel w złożu Legnica ma wartość opałową o 20 proc. wyższą niż ten w Bełchatowie – mówi kierownik projektu prof. Jerzy Bednarczyk z Poltegoru. – A to oznacza, że do wyprodukowania 29 terawatogodzin rocznie wystarczy 24 mln ton surowca z okolic Legnicy zamiast 34 mln ton, których potrzebuje do wytworzenia tej samej ilości energii elektrownia Bełchatów – tłumaczy.
Z węgla brunatnego wytwarza się w Polsce ok. 35 proc. energii (z kamiennego ok. 55 proc.). Koszt energii z węgla brunatnego jest o ponad 30 proc. niższy, dodatkowo cena tony surowca jest mniejsza, bo wydobycie metodą odkrywkową jest dużo tańsze. Średnio węgiel brunatny kosztuje ok. 80 zł, a kamienny ok. 250 zł za tonę.
Nie znaczy to, że węgiel brunatny nie ma wad – jest m.in. 2 – 3-krotnie mniej kaloryczny. Trudniej go przewozić z powodu dużej zawartości wody – stąd jego znikomy eksport i konieczność budowy elektrowni opalanych nim tuż obok kopalń.
– Ale jeśli nie uruchomimy nowych złóż, to za 15 lat zacznie spadać wydobycie węgla brunatnego, co spowoduje także spadek produkcji energii elektrycznej korzystającej z tego paliwa – tłumaczy Zbigniew Holinka, dyrektor biura zarządu Porozumienia Producentów Węgla Brunatnego. – A przecież polityka UE przewiduje wzrost produkcji energii z węgla brunatnego. W Niemczech wydobywa się 170 mln ton tego surowca rocznie, budowane są kolejne kopalnie odkrywkowe – wylicza.