W tym roku wszyscy wprowadzający paliwo na rynek: zarówno producenci, jak i importerzy, muszą wykazać się sprzedażą biopaliw. Minimalna ilość ustalona przez rząd (NCW) to 3,45 proc. wartości wszystkich paliw ciekłych na rynku.
Mają jednak problem, jak to udowodnić. – Chodzi o rozliczenie zwolnienia akcyzowego, przepisy dyskryminują bowiem biodiesel B100 kupowany na polskim rynku – wskazuje Jacek Wróblewski, dyrektor Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Zgodnie z przepisami, jeśli dystrybutor paliw kupi biodiesel od polskiego producenta, to ten ostatni wypełnia obowiązek sprzedaży biopaliw narzucony przez rząd. Ale ten, kto wprowadza go potem na stacje benzynowe, już nie. – Zakup B100 od producenta tego paliwa w Polsce nie upoważnia nas do rozliczenia NCW – wskazuje Bogdan Janicki, dyrektor ds. strategii i rozwoju grupy Lotos.
Podobny problem ma PKN Orlen. Jeśli kupi od swojej Rafinerii Trzebinia biodiesel B100, to Ministerstwo Gospodarki może nie zaliczyć mu tego na poczet realizacji obowiązku sprzedaży biopaliw. Zgodnie z interpretacją urzędników sprzedaż biopaliw zrealizuje za to Trzebinia. Orlen nie miałby natomiast tego problemu, gdyby to samo biopaliwo kupił za granicą. – Problemy wynikają z rozbieżnych stanowisk ministerstw Gospodarki i Finansów. To wszystko wymaga wyjaśnienia, bo nie sprzyja rozwojowi rynku biopaliw – podkreśla Robert Gmyrek, dyrektor ds. alternatywnych źródeł energii PKN Orlen.
Eksperci radzą działającym w Polsce koncernom, by uważały, skąd sprowadzają biopaliwo. – Jeśli biopaliwo pochodzi spoza unijnego rynku, to nie można skorzystać z krajowych ulg akcyzowych ani zaliczyć tego na poczet wykonania obowiązku NCW – zauważa Mariusz Pych, ekspert ds. biopaliw Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku.