Szukając oferty taniego sfinansowania zakupu samochodu, warto pamiętać, że proponowane kredyty, np. z zerową wpłatą własną lub z deklarowaną miesięczną ratą po 300 zł, mają istotne wady. Aby uzyskać niską ratę, trzeba zapłacić znaczną część ceny przed odbiorem auta. Z kolei, jeśli chcemy odjechać pojazdem nie wnosząc wpłaty własnej, musimy się zgodzić na miesięczne spłaty w wysokości 1000 zł, bo standardowe kredyty są najwyżej czteroletnie. Wyjątki od tej reguły są rzadkie.
Z końcem kwietnia Hyundai zakończył akcję kredytową trwającą od września 2006, w której wspólnie z Santander Consumer Bank oferował ośmioletni kredyt na zakup modeli Getz, Accent oraz i30. W przypadku najtańszego modelu Getz można było odebrać samochód po wpłaceniu 481 zł i przez kolejnych osiem lat spłacać miesięczne raty równe pierwszej wpłacie. Ponieważ tej oferty już nie ma, po tanie auto za niespełna 500 zł można się udać tylko do Fiata. Warto przypomnieć, że rok 2000 był ostatnim, w którym można było kupić nowy samochód (malucha) za około 14 tys. zł. Rozkładając kredyt na cztery lata, spłacało się wtedy nie więcej niż 500 zł miesięcznie (przy oprocentowaniu w wysokości 25 proc.). Od tego czasu kredyty staniały, ale pojazdy zdrożały. Na szczęście koncern, korzystając z dobrego wzoru banku Santander, zdecydował się wprowadzić kredyt z promocyjną stawką 4,99 proc. rocznie na zakup wszystkich modeli samochodów nowych i używanych. Wiek auta używanego i czas spłaty kredytu nie mogą jednak przekroczyć 13 lat. To oznacza, że przy maksymalnym okresie spłaty przez osiem lat pojazd nie może mieć więcej niż pięć lat. Niestety, oprocentowanie rośnie do 6,99 w przypadku kredytu powyżej 60 miesięcy (do 96), a tylko taki gwarantuje niską ratę miesięczną. Mimo to seicento czy panda za 30 tys. zł w takim kredycie będą nas kosztować około 400 zł miesięcznie.
Obniżaniem barier finansowych nie są też zainteresowane potężne koncerny samochodowe, jak General Motors, Volkswagen czy PSA oferujące kredyty najwyżej na siedem lat. W Oplu wciąż jest dostępny kredyt tzw. balonowy za 5,99 proc., w którym bardzo niskie miesięczne raty uzyskano w ten sposób, że ostatnia rata jest większa niż pozostałe i może wynieść np. 10 tys. zł. Jednak wpłata własna musi wynosić co najmniej 30 proc., więc klienci bez oszczędności nie mają szans.
Podobnie na auta VW i Skoda można zaciągnąć kredyt MiniMax, który polega na ustaleniu niskich rat miesięcznych i ostatniej wysokiej raty balonowej. Trzeba ją spłacić jednorazowo lub za pomocą kolejnego kredytu, ale pierwsza wpłata wynosi 30 proc. ceny pojazdu. Z kolei oferowany przez ten sam bank Volkswagen Kredyt, przy którym nie oczekuje się wkładu własnego, zapewnia maksymalny czas spłat przez siedem lat. Jednak nawet przy zakupie najtańszych VW polo czy skody fabii za około 36 tys. zł raty przekroczą 500 zł miesięcznie.