Kontrakty terminowe na ropę skoczyły podczas poniedziałkowej sesji na giełdzie NYMEX o ponad 16 dol. za baryłkę. Ustanowiły zatem historyczny rekord jednosesyjnej zwyżki, najwyższy od 1984 r., gdy rozpoczął się handel kontraktami. Opcje na październik wyceniane były na finiszu na poziomie 120,92 dol. W trakcie wczorajszej sesji cena za baryłkę rosła nawet do 130 dol., co jest najwyższym poziomem od dwóch miesięcy.
Co ciekawe, listopadowe kontrakty na ropę, którymi handel jest dużo większy, nie wzrosły tak istotnie, bo jedynie o 6,62 dol., do 109,37 za baryłkę. Także w Londynie cena za baryłkę Brenta nie skoczyła tak dramatycznie, bo o 6,43, do106,04 dol.
15,7 proc. to wczorajszy, rekordowy dzienny wzrost cen ropy na rynku amerykańskim.
Drożejąca ropa to zdaniem ekspertów efekt osłabiania się dolara wobec euro. To z kolei bierze się z obaw, iż proponowany przez amerykańską administrację plan wykupu „toksycznych kredytów” za 700 mld dolarów pogłębi i tak już wysoki deficyt budżetowy USA. Amerykański kongres jeszcze w tym tygodniu ma uchwalić rządowy plan ratunkowy dla sektora finansowego. Według specjalistów wzrost cen ropy może wynikać też z informacji z minionego tygodnia o zmniejszających się dostawach tego surowca z Meksyku, Nigerii i Arabii Saudyjskiej.
Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku paliw i gazu, skomentował wczoraj wieczorem sytuację w TVN CNBC Biznes, że rynek surowców urwał się z uwięzi. Teraz czeka nas okres szalonych zmian cen, gwałtownych wzrostów i przecen, które nie będą miały nic wspólnego z rzeczywistym zapotrzebowaniem na surowce.