Polski rząd chciałby stosunkowo szybko wprowadzić dopłaty ekologiczne do zakupu nowych samochodów – zapowiedział wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak w wywiadzie dla niemieckiego dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Pawlak nie był w stanie podać dokładnego terminu wprowadzenia premii. – Musimy najpierw stworzyć ramy ustawowe, ale chcielibyśmy wprowadzić je stosunkowo szybko – stwierdził. Podobne dopłaty działają już w kilkunastu krajach Europy.
O planowanych premiach pisaliśmy już w „Rz”. Mogłyby one sięgać ok. 5 tys. zł. Przysługiwałyby przy zezłomowaniu co najmniej dziesięcioletniego auta i zakupu pojazdu, którego emisja CO2 nie przekracza 155 g/km.
Wprowadzenie dopłat nie jest jednak takie pewne. Minister finansów Jacek Rostowski już kilkakrotnie sugerował, że jest sceptyczny wobec tego pomysłu. – Nie otrzymaliśmy projektu przepisów, o których mówi premier Pawlak, zatem trudno nam się nawet ustosunkować do tego pomysłu – powiedziała „Rz” Magdalena Kobos, rzeczniczka resortu finansów. – Pamiętajmy jednak, że w obecnej, bardzo napiętej, sytuacji budżetowej każda nowa ustawa obciążająca budżet musi być bardzo dokładnie przeanalizowana – podkreśla.
Głównym argumentem za wprowadzeniem premii miało być pobudzenie sprzedaży nowych aut. Taki efekt udało się osiągnąć m.in. w Niemczech, Francji, Włoszech czy Wielkiej Brytanii. Tyle że w Polsce sprzedaż z miesiąca na miesiąc wzrasta. Analitycy podkreślają jednak, że to przede wszystkim zasługa niemieckich dopłat i słabego złotego. Klientom zza zachodniej granicy opłaca się kupować u polskich dilerów. Eksperci z Deloitte szacowali niedawno, że co dziesiąty sprzedawany u nas nowy wóz trafia za granicę.