„Rz” pisała o problemie 2 maja. Z powodu wyjazdu wiceminister Joanny Strzelec-Łobodzińskiej spotkanie odbędzie się prawdopodobnie w przyszłym tygodniu. Ale część kopalń i elektrowni potwierdza nasze prognozy. – Ilość 10 mln ton niesprzedanego surowca nie odbiega od prawdy – przyznaje jeden z prezesów. Już teraz na zwałach kopalń leży ponad 3,5 mln ton surowca. Spotkanie w resorcie gospodarki ma pomóc w poszukaniu nowych rynków zbytu. Zwłaszcza dla węgla energetycznego – z koksującym będzie problem, dopóki znów nie będzie koniunktury na stal, do której produkcji jest on podstawą.

– Może kopalnie obniżą ceny, by były konkurencyjne wobec światowych – zastanawia się prof. Wiesław Blasche z PAN. – Nawet poniżej kosztów, bo dumping stosowany przy sprzedaży do krajów, w których węgla się nie wydobywa, nie jest karalny. I dodaje, że gdyby ceny spadły, to np. Vattenfall, który kupuje węgiel z importu, przestawiłby się na krajowy. – A może państwo zdecyduje się na obniżenie niektórych zobowiązań górnictwa, co obniżyłoby koszty wydobycia – zastanawia się.

Roczne zobowiązania branży górniczej z tytułu m.in. podatków i opłat przekraczają 6 mld zł. Tym m.in. kopalnie tłumaczyły w tym roku podniesienie cen węgla o ponad 40 proc.