— Obecnie w fabryce w Janowie Podlaskiem przetwarzamy i konfekcjonujemy 210 ton bakalii dziennie. Dzięki rozbudowie zakładu nasze moce zwiększą się do 450 ton — mówi "Rz" Marian Owerko, prezes giełdowego Bakallandu. Pełne zdolności produkcyjne firma osiągnie w 2011 roku. Inwestycja kosztowała 15 mln zł. Bakalland sfinansował ją z kredytu udzielonego przez BGŻ. Teraz spółka zamierza kupić maszyny. Chce wydać na ten cel pięć mln zł.

— Z finalizacją transakcji wstrzymujemy się do czasu podpisania umowy z Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa — tłumaczy prezes Owerko. Dzięki tej umowie 40 proc. kwoty na maszyny pokryją dotacje unijne. Ze względu na zwiększenie wydajności i automatyzacji produkcji Baklland nie zmierza zwiększać zatrudnienia w Janowie Podlaskim. Obecnie pracuje tam 105 osób.

30 czerwca 2009 r. skończył się rok finansowy Bakallandu. Marian Owerko zapowiada, że przychody spółki będą zbliżone do tych z ubiegłego roku. Ze względu na ujemne różnice kursowe i rosnące koszty kredytu niższy od ubiegłorocznego może być wynik netto. Pomimo kryzysu na Ukrainie, która jest największym rynkiem eksportowym Bakallandu, firmie udało utrzymać się poziom eksportu z 2007/2008 roku. Prezes Bakallandu powstrzymuje się z prognozami na przyszły rok finansowy.

— Nie spodziewamy się, że będzie zwiększać się wartość rynku bakalii. Mniejszy niż do tej pory może być popyt na droższe produkty. Zyskiwać będą natomiast marki własne sieci — szacuje Owerko. Obecnie udział bakalii pod markami sieci produkowanymi generuje ok. 28 proc. przychodów Bakallandu.

Jednym ze sposób na zwiększenie sprzedaży spółki w kolejnym roku finansowym mają być nowe produkty. W lipcu firma wejdzie na rynek musli. W środę na zamknięciu akcje Bakallandu kosztowały 3,19 zł. Były o 1,2 proc. tańsze niż we wtorek.