– Od początku roku spółka PKP Przewozy Regionalne nie przekazywała nam całej kwoty za bilety, które sprzedawała na nasze pociągi w swoich kasach – mówi „Rz” Krzysztof Celiński, prezes PKP InterCity. Przyczyniło się to do tego, że łączne zaległości PKP PR wobec InterCity przekraczają obecnie 100 mln zł. Sąd wystawił niedawno nakaz zapłaty na 40 mln zł. – Będziemy składać odwołanie – deklaruje Paweł Olszewski, rzecznik PKP Przewozy Regionalne.
Jak wyjaśnia prezes Celiński, zaległości powstały głównie w pierwszej połowie tego roku. – Od tego czasu przejęliśmy większość kas na największych dworcach, gdzie najwięcej sprzedawało się biletów na nasze pociągi – wyjaśnia prezes Celiński.
PKP InterCity sprzedaje w swoich kasach również bilety na pociągi PKP PR. Wpływy z nich potrąca na poczet zaległych długów. – Teraz, po przejęciu kas, różnica pomiędzy kwotą, jaką my powinniśmy przelewać Przewozom Regionalnym, a tą, jaka powinna wpływać do nas, jest znacznie mniejsza, ale jeszcze na początku roku wynosiła nawet 20 mln zł miesięcznie. Oni sprzedawali więcej naszych biletów niż my ich – podsumowuje prezes Celiński.
Sytuację spółek komplikuje dodatkowo fakt, że obydwie mają duże zaległości w regulowaniu należności wobec spółki PKP Polskie Linie Kolejowe za korzystanie z torów. – Największymi dłużnikami są PKP Cargo i PKP InterCity. Obie spółki są nam winne po ponad 100 mln zł. Trzecim w kolejności dłużnikiem są PKP Przewozy Regionalne – wylicza Zbigniew Szafrański, prezes PKP PLK. – Prowadzimy rozmowy na temat spłaty zadłużenia. Porozumienia powinny zostać podpisane w najbliższym czasie – dodaje.
– To, czy uda nam się spłacić zaległe długi do końca tego roku, będzie zależało od tego, jakie wynegocjujemy z wierzycielem warunki i na jakim poziomie będą się utrzymywać nasze przychody – mówi „Rz” Wojciech Balczun, prezes PKP Cargo.