Przed tygodniem sąd w Konakri stolicy Gwinei uznał za nieważny akt prywatyzacji koncernu wydobywczego Friguia, który w 2006 r. kupił od ówczesnych władz, aluminiowy gigant Rusal należący do oligarchy Olega Deripaski.
Jak podało w komunikacie rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych, władze Gwinei wystąpiły o unieważnienie transakcji, uznając, że boksytowo-aluminiowy kompleks we Frie został sprzedany Rosjanom po zaniżonej cenie - 20 mln dol.
Według gwinejskiego rząd, w momencie transakcji realna wartość Friguia wynosiła 250 mln dol. Dziś Reuters podał, że Rusal złożył apelację od wyroku gwinejskiego sądu. Nie wyklucza też wystąpienia do sądu arbitrażowego w Paryżu. Rosjanie uważają, że kupili kopalnie zgodnie z prawem. Tymczasem gwinejski rząd zaczął utrudniać życie nowemu właścicielowi. Oskarża Rusal o naruszenie prawa podatkowego i ekologicznego. We wrześniu zakazał eksportu produkcji Friguia, a w kilka dni później zakaz zniósł, ale nałożył na koncern podatek ekologiczny w kwocie pół miliona dolarów.
W Gwinei znajduje się jedna trzecia światowych złóż boksytowych. Minerał ten jest podstawą do produkcji tlenku glinu, z którego otrzymuje się aluminium. Rusal to największy na świecie producent tlenku glinu (15 proc. rynku) i aluminium (12 proc.). Zatrudnia 90 tys. ludzi w 19 krajach.
Kryzys i spadek cen aluminium na świecie wymusił już na władzach Rusalu sprzedaż zakładu w Australii, zwolnienie kilku tysięcy ludzi i oszczędności. Dzięki dobym stosunkom Deripaski na Kremlu, oligarcha dostał minionej jesieni kredyt 4,5 mld dol. na spłatę najpilniejszych długów koncernu. Jednak Rusal wciąż jest potężnie zadłużony. Ostatnie dane z połowy roku mówią o ponad 14 mld dol., z czego 7,4 mld dol. to zobowiązania przed 72 bankami zachodnimi.