Zgoda na otwarcie w poniedziałek hoteli jeszcze nie ratuje ich przed katastrofą. O ile samo otwarcie hoteli ma być krokiem w dobrym kierunku, o tyle wynajem pokoi to w opinii branży za mało. – Istotną barierą powrotu turystyki do normalności jest utrzymanie zakazu korzystania z restauracji hotelowych. Podobnie utrzymanie zakazu działalności konferencyjnej i rekreacyjnej będzie zniechęcało turystów do korzystania z hoteli – głosi stanowisko Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego (IGHP).

Przy ograniczeniu liczby gości – limit to średnio dwie osoby na pokój – a zarazem spodziewanym osłabieniu popytu hotele czeka znaczny wzrost kosztów. Złożą się na niego dodatkowe obostrzenia sanitarne, konieczność zakupu środków do dezynfekcji czy dodatkowych prac personelu dla ochrony przed infekcją. W dodatku nie wszystko, co jest związane z ponownym uruchomieniem działalności, okazuje się do końca jasne. – Przepisy są, ale ciągle jeszcze zmieniane. Czekamy na ostateczną wersję, żeby się z tym wszystkim ułożyć – podkreślał w poniedziałkowej rozmowie z „Rzeczpospolitą TV" Adam Bachleda-Curuś, właściciel hoteli z Zakopanego.

Straty, jakie hotelarze poniosą z powodu epidemii koronawirusa, ograniczą lub wyhamują inwestycje i remonty. Przykładem jest budowa hotelu Gołębiewski w Pobierowie: została wstrzymana. Jak powiedział „Rzeczpospolitej" Tadeusz Gołębiewski, właściciel hotelu, fundusze przeznaczone na realizację przedsięwzięcia zostały przekierowane na utrzymanie pozostałych czterech hoteli i zatrudnienia. – Ludzi nie zwolniłem, bo trudno zwolnić fachowców i wieloletnich pracowników. Trudno byłoby ich odzyskać – powiedział Gołębiewski.

Jednak duża część hoteli musiała redukować zatrudnienie dla utrzymania płynności finansowej. Z ankiet, jakie w branży przeprowadziła IGHP, wynika, że już w marcu 38 proc. hotelarzy zwalniało pracowników. W kwietniu zwolnienia planowało 43 proc. badanych.

Hotelarze zakładają, że obawa przed koronawirusem przekieruje w tym roku urlopowe plany Polaków z zagranicy na pobyt w kraju, co mogłoby w pewnym stopniu zmniejszyć straty spowodowane dotychczasowym wstrzymaniem działalności. Te nadzieje może jednak pogrzebać kryzys gospodarczy i jego konsekwencje – cięcia wynagrodzeń oraz rosnąca coraz szybciej fala zwolnień.