Długie strajki w polskich kopalniach, często podziemne, odbywały się m.in. w stanie wojennym, gdy przeciwko polityce PRL protestowali górnicy Wujka czy Piasta. Teraz polem konfliktu jest najczęściej plan zamknięcia kopalni (tak było w przypadku Silesii czy Bolesława Śmiałego) lub spory płacowe.
[wyimek]40 mln zł przychodów dziennie traci KHW, gdy strajkują jego wszystkie kopalnie[/wyimek]
Najdłuższym strajkiem polskiego górnictwa był ten rozpoczęty w grudniu 2007 r., a zakończony pod koniec stycznia 2008 r. w kopalni Budryk w Ornontowicach. Załoga protestowała najpierw przeciwko włączeniu jej (zgodnie ze strategią dla górnictwa) do JSW, a po włączeniu domagała się pensji na poziomie innych kopalń JSW. Jednak do dziś w Budryku górnicy zarabiają mniej niż ich koledzy w pozostałych pięciu kopalniach spółki, choć JSW pracuje nad ujednoliceniem systemu wynagrodzeń.
W grudniu 2009 r. było wyjątkowo spokojnie, bo górnicze związki zawodowe nie wysunęły roszczeń płacowych. Na razie. Bo jak powiedział „Rz” Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce, na takie rozmowy będzie czas w styczniu, gdy znana będzie sytuacja finansowa spółek węglowych za 2009 r. Górnicy mają dodatkowy argument – podwyżek za 2009 r. praktycznie nie było.
Koszty górniczych strajków liczone są w milionach złotych. Gdy np. przez dobę strajkuje 16 kopalń Kompanii Węglowej, utrata przychodów z tytułu niewydobytego węgla przekracza 40 mln zł (taki strajk miał miejsce np. w grudniu 2007 r.).