– Od początku zwracaliśmy uwagę, że projekt jest absurdalny. Etykieta ma być źródłem informacji na temat produktu, a nie prowadzenia kampanii edukacyjnych – mówi Leszek Wiwała, prezes Polskiego Przemysłu Spirytusowego.
Pomysł, aby umieszczać na alkoholach ostrzeżenia o szkodliwości alkoholu, pojawił się w Polsce po raz pierwszy dwa lata temu. Ówczesny projekt ustawy o wychowaniu w trzeźwości zakładał, że ostrzeżenia mają zajmować 20 proc. opakowania. Pomysł upadł, jednak w drugiej połowie 2009 r. z podobnymi propozycjami – tym razem ostrzeżenia miały obejmować 15 proc. etykiety – wyszli posłowie PiS. Połączone komisje sejmowe Zdrowia oraz Kultury i Środków Przekazu uznały jednak, że projekt powinien trafić do kosza. Branża alkoholowa i handel uniknęły dodatkowych wydatków sięgających 1 mld zł.
– Przyjęcie tak absurdalnych rozwiązań oznaczałoby w przypadku wielu firm przekreślenie kilkudziesięciu lat marketingu i starań o wartość marek – mówi Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Zdaniem Leszka Wiwały nakazy narzucane odgórnie są mało skuteczne. Lepsze efekty przynosi zmiana świadomości poprzez kampanie społeczne. W tym roku na akcje tego typu PPS przeznaczy 1 mln zł.
W odrzuconym projekcie był także zapis, zgodnie z którym reklamy piwa miały pojawić się w telewizji nie wcześniej niż o godz. 23. Obecnie można je emitować od godz. 20. – Miało to sprawić, że po piwo będzie mniej chętnie sięgać młodzież. Ale badania pokazują, że telewizja nie jest obecnie dla nich głównym medium, którym się kierują – wyjaśnia Danuta Gut, dyrektor Związku Browary Polskie.