Umowa zmierza do umożliwienia przewoźnikom z Europy i USA przejmowania większościowych udziałów po obu stronach Atlantyku, ale muszą to zatwierdzić parlamenty. Podpisy pod nią złożyli komisarz transportu UE Siim Kallas i minister transportu USA, Roy LaHood.
- Zrobiliśmy dziś ważny krok prowadzący do wzajemnie korzystnych stosunków w USA w sektorze lotniczym — stwierdził komisarz Kallas. — Umowa ta pomoże europejskiemu sektorowi transportu lotniczego wyjść z ostatnio trudnego okresu.
Najważniejszym punktem nowego porozumienia jest kwestia zagranicznej własności linii lotniczych. Teraz linie z Unii nie mogą mieć więcej niż 25 proc. udziałów w liniach z USA. Amerykanie mogą mieć z kolei do 49,9 proc., co od dawna było powodem spięć i tarć.
Umowa przewiduje zmianę przepisów w krajach Europy i w USA, ale musi ją zatwierdzić Kongres, co może potrwać długo. — To najlepsze, co udało nam się dotąd zrobić — skomentował anonimowo jeden z europejskich dyplomatów. Inny dodał: chcielibyśmy pójść dalej, ale to pozwala nam uniknąć unieważnienia porozumienia z 2008 r.
Nowa umowa harmonizuje ekologiczne normy emisji spalin, zużycia paliwa i poziomu hałasu, pozwala po raz pierwszy europejskim samolotom lądować i startować z lotnisk w USA bez startów czy lądowania w krajach Unii.