Trwa batalia kto dostarczy armii systemy BMS

W armii i zbrojeniówce trwa podjazdowa wojna która przesądzi kto stworzy BMS — elektroniczny system zarządzania polem walki. Jest się o co bić. Ten kto zorganizuje komputerowe wsparcie dowodzenia, może liczyć na wieloletnie, miliardowe zamówienia.

Publikacja: 26.12.2010 14:25

Trwa batalia kto dostarczy armii systemy BMS

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Wielkie pieniądze to nie wszystko. Prace przy BMS (battle management system) to dla elektronicznych firm gwarancja uczestniczenia w najbardziej innowacyjnych przedsięwzięciach informatycznych, nierzadko wykraczających z czasem poza zakres wojskowych zamówień.

—Kto dziś wsiądzie do pociągu BMS, zapewni własnemu przedsiębiorstwu dostęp do rozwojowych zleceń na długie lata a także kontakt z technologiami przyszłości i wymianę myśli z informatycznymi, przemysłowymi partnerami z NATO — mówi Ryszard Kardasz prezes Przemysłowego Centrum Optyki z Warszawy (noktowizja, termowizja, systemy obserwacyjne i celownicze).

To dlatego, zdaniem Kardasza, przekonanie ministra obrony narodowej by powierzył budowę systemu BMS polskim przedsiębiorcom ma obecnie strategiczne znaczenie.

Na początku grudnia producenci sprzętu elektronicznego z Bumaru napisali do szefa MON w tej sprawie. W piśmie wskazują, że polska zbrojeniówka podczas przyszłej informatyzacji sił zbrojnych będzie w stanie wykorzystać dorobek firm i zachęcające doświadczenia programu Tytan — rozwoju wyposażenia indywidualnego żołnierza. Okazało się bowiem, że połączone projektem Tytan rodzime firmy i ośrodki badawcze były w stanie skoordynować prace i sprawnie wywiązać się z zadania. — To się wcześniej rzadko udawało — w konsorcjum współdziałało 13 różnych branżowych spółek i instytutów, a rezultaty ich prac armia w pełni zaakceptowała — mówi z satysfakcją prezes PCO.

[srodtytul] Pozakonkursowy import[/srodtytul]

Ryszard Kardasz, szef jednej z najbardziej technologicznych spółek Bumaru obawia się, że już obecnie, metodą faktów dokonanych, bez specjalnego rozgłosu, informatyczne projekty związane z BMS przenikają do armii dzięki polskim pośrednikom od zagranicznych dostawców sprzętu.

— Tę inwazję zewnętrznych rozwiązań obserwujemy przy okazji ćwiczeń i pokazów — potwierdza Grzegorz Hołdanowicz, redaktor naczelny fachowego magazyny Raport WTO. Hołdanowicz nie ma zastrzeżeń do jakości oferowanego importowanego sprzętu. To zaawansowane technologicznie, skuteczne rozwiązania. — Ale oczekiwałbym pełnej przejrzystości w procedurach wprowadzania najnowocześniejszych i najdroższych komputerowych rozwiązań do sił zbrojnych — dodaje.

Andrzej Kiński z Nowej Techniki Wojskowej, który analizuje na bieżąco wprowadzanie do armii nowych technologii, także optowałby za otwartym wyborem najlepszych rozwiązań. — Nie wiem jednak czy najszczęśliwszą metodą promowania polskich firm i wspierania technologicznej otwartej konkurencji jest obecny nacisk na MON ze strony elektronicznej części zbrojeniowego Bumaru — mówi. Eksperci są jednak zgodni: potencjał polskich spółek elektronicznych związanych z przemysłem obronnym trzeba rozwijać: tym bardziej, że osiągnięcia Przemysłowego Instytuty telekomunikacji, Radwaru (grupa Bumar), a także bydgoskiego Teldatu, ożarowskiego WB Electronics, czy potencjału ośrodków badawczych, m.in Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia czy Wojskowej Akademii Technicznej — są znaczące.

[srodtytul] Hity obronnej elektroniki[/srodtytul]

Tylko PIT i Radwar produkują np. całe spektrum sprzętu radiolokacyjnego od radarów dalekiego zasięgu N12 M, które już pilnują nieba NATO na wschodniej rubieży, po radary Sowa przenoszone w plecaku, które mogą zastąpić wartownika podczas pilnowania bazy. Radary o tak zaawansowanej technologii jak dalekosiężny N12 — M, który widzi na kilkaset kilometrów, jest w stanie wykonać na świecie zaledwie kilka firm z najwyższej półki. Przemysłowy Instytut Telekomunikacji zrobił też radar Liwiec który jest w stanie śledzić w locie pociski i na podstawie ich trajektorii wskazywać cele i korygować ogień własnej artylerii.

Liwiec już służy żołnierzom w Afganistanie. W tym roku także w PIT armia kupiła pięć stacji rozpoznania radioelektronicznego Gunica za 71,3 mln zł. To sprzęt elektronicznego rozpoznania który wykrywa i lokalizuje źródła emisji fal elektromagnetycznych (np. urządzenia łączności). Parametry techniczne urządzeń Gunica są tajne ale, jak się dowiedziała „Rz”, sensorów o takich możliwościach ujawniana urządzeń pokładowych statków powietrznych, namierzania radarów i dyskretnego podsłuchiwania wszelkich urządzeń łączności, nie było dotąd w systemach używanych w Wojsku Polskim. Specjalnością Radwaru stało się kompleksowe łączenie stacji radiolokacyjnych z systemami kierowania ogniem i dowodzenia artylerii. Komputery wyręczają celowniczych i automatyzują proces prowadzenia ognia. To ważne, bo dowódcy zyskują bezcenne sekundy. Najważniejsze dane o napastniku czerpane z radarów możemy oczywiście cyfrowo wymieniać z sojusznikami z NATO.

Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca