– Jeślibym był producentem urządzeń z Androidem, zadzwoniłbym do kogoś z zarządu Google'a, mówiąc: "widzę tu duże zagrożenie" – stwierdził Stephen Elop, prezes Nokii, na wieść o planowanym zakupie Motorola Mobility przez swojego głównego rywala Google'a.
Elop nagłośnił to, co spędza sen z powiek kontrahentom tej firmy. Z pozycji partnera i dostawcy darmowej platformy mobilnej Android Google nagle stał się jednym z konkurentów wśród producentów urządzeń z tym systemem operacyjnym.
– Ten zakup nie wpłynie na nasze zaangażowanie w rozwój Androida jako otwartej platformy – zapewniał szef Google'a Larry Page. – Motorola pozostanie licencjobiorcą Androida i osobnym podmiotem.
To jednak nie uspokoiło rynku. – Otwartym pytaniem pozostaje, czy Google, nowicjusz w dziedzinie produkcji sprzętu, może przejąć Motorolę, jednocześnie nie faworyzując jej wśród licencjobiorców Androida – powiedział Charlie Wolf, analityk banku inwestycyjnego Needham & Co. – Jeżeli jednak to uczyni, zaryzykuje odsunięcie od siebie pozostałych 38 licencjobiorców Androida.
To oznacza osłabienie najsilniejszej na rynku mobilnej platformy, na której działa połowa smartfonów i jedna trzecia tabletów. W jej rozwój zaangażowani są najwięksi gracze: Samsung, HTC, LG, Sony Ericsson i ZTE. Niektórzy analitycy idą o krok dalej, twierdząc, że zakup Motoroli z jej 17 tysiącami patentów technologicznych da Google'owi możliwość samodzielnego przeciwstawienia się Apple'owi toczącemu z Androidem wojnę o prawa patentowe. Może się wówczas okazać, że pozostali licencjobiorcy Androida nie są już Google'owi potrzebni.