26 października odbyła się sesja Rady Miasta w Bytomiu, podczas której prezydent przedstawił uzasadnienie swojej decyzji
- W imieniu wszystkich związków zawodowych działających w tej kopalni mamy do Państwa radnych prośbę. Nie pozwólcie na to, żeby Pan prezydent zamknął ostatnią kopalnię w tym mieście. To od Was zależy, czy zachowamy spokój społeczny w tym mieście i to od Was i od Pana prezydenta przede wszystkim zależy los 3,5 tysięcznej załogi kopalni Bobrek-Centrum i ich rodzin oraz pracowników firm kooperujących z kopalnią - zaapelował do bytomskich radnych Jarosław Grzesik, przewodniczący Solidarności kopalni Bobrek-Centrum, a zarazem szef górniczej „Solidarności". Przypomnijmy, że Piotr Koj, prezydent Bytomia, mówi twarde „nie" kopalni Bobrek-Centrum po tym, jak w lecie w Karbiu, jednej z dzielnic miasta, zwaliły się kamienice, a mieszkańców ewakuowano. Kompania podpisała już ugodę z miastem i wypłaciła odszkodowania.
Prezydent Piotr Koj, argumentując radnym i zgromadzonym na sali górnikom oraz mieszkańcom Bytomia przyczyny negatywnej opinii na temat planu ruchu kopalni, zaznaczył, że w głównej mierze zaważyła na niej ta katastrofa. Stwierdził również, że koszty naprawiania szkód górniczych w mieście są wyższe od wpływów do budżetu z tytułu opłaty eksploatacyjnej oraz podkreślił, że dokumentacja dołączona do planu ruchu kopalni jest niekompletna, a władze Bytomia miały za mało czasu na jej analizę.
- Czy myślicie Państwo, że po tym, co się wydarzyło kilka miesięcy temu, ktoś z premedytacją rysuje na mapie plan, który poprzewraca kolejne budynki? Kompania Węglowa nie planowała przecież tej katastrofy budowlanej. Wszelkie straty na podstawie wyceny rzeczoznawców zostały pokryte. Jeżeli ekspertyzy będą wykazywały nieracjonalność prowadzenia eksploatacji na jakimś terenie, to nie będziemy jej prowadzić. Tak jak Pan prezydent dba o los mieszkańców Bytomia, tak leży to również w naszym interesie i zapewniam, że nie rozpoczniemy eksploatacji, która będzie miała ponadprzeciętne ryzyko szkód na powierzchni – podkreślał podczas sesji wiceprezes zarządu Kompanii Węglowej Marek Uszko. Szefowa Kompanii Węglowej, Joanna Strzelec-Łobodzińska w ostatniej rozmowie z „Rz" przekonywała, że nie do końca jest tak jak twierdzi Bytom.
- Przecież szkodę naprawia ten, kto ja wyrządził, więc miasto nie może mieć za mało pieniędzy w budżecie na naprawę szkód górniczych, bo jeśli to my je uczynimy, to i my je naprawiamy – mówi Strzelec-Łobodzińska.