Przynajmniej przez najbliższe cztery lata. – Zapewnienie stabilizacji finansowej jest jednym z najważniejszych zadań resortu transportu w stosunku do spółki PKP Intercity – mówi Mikołaj Karpiński, rzecznik resortu transportu, budownictwa i gospodarki morskiej. – Naszym celem jest podniesienie jakości i komfortu świadczonych usług poprzez gruntowną modernizację istniejącego i zakup nowego taboru dla IC, uruchomienie połączeń Gdańsk – Warszawa – Katowice – Kraków z użyciem składów Pendolino, przygotowanie przejrzystej i przyjaznej oferty handlowej dla pasażerów. Zadanie to powinno być realizowane w ciągu najbliższych 4 lat. Po tym okresie zapadnie decyzja co do prywatyzacji spółki – podsumowuje Mikołaj Karpiński.
Pierwotnie akcje PKP Intercity miały trafić na GPW w 2008 r., potem kolejnymi decyzjami termin debiutu był odsuwany – ostatecznie na rok 2011. Kolejnym wspomnianym terminem był 2012 r. – teraz wygląda na to, że spółka zmieni właściciela nie wcześniej niż za cztery lata.
Tymczasem PKP Intercity w ciągu ostatnich 10 miesięcy znacznie poprawiła wyniki. Jeszcze roku temu strata netto za okres od stycznia do października wyniosła ponad 100 mln zł. W tym już tylko ok. 1,7 mln zł. Lepszy zarówno od zeszłorocznego, jak i od prognoz ze stycznia ma być również wynik za cały rok. – Strata miała wynieść ok. 45 mln zł, nie przekroczy 20 mln zł – mówi Janusz Malinowski, prezes PKP Intercity. Strata za 2010 roku wyniosła 150 mln zł. – W najbliższych latach zysk będzie balansować na granicy zera, zaczniemy zarabiać dopiero w 2015 roku, kiedy skończą się obecnie prowadzone na torach remonty i będziemy w stanie przedstawić naszym klientom ofertę konkurencyjną do przewoźników drogowych czy lotniczych – podsumowuje Malinowski. Obecnie, mimo skrócenia czasu przejazdu z Gdyni do Warszawy, to ok. 5 godzin. Po otwarciu autostrady A1 do Torunia tę samą trasę samochodem można pokonać w cztery godziny.
Jak dodaje szef PKP Intercity, zarząd ma już ograniczone możliwości w zakresie cięcia kosztów. W roku 2009 zatrudnienie w spółce wyniosło ponad 9 tys. osób, obecnie pracuje ok. 7,9 tys. – W roku przyszłym spadnie do 7,6 tys. osób, głównie w wyniku naturalnych odejść – podsumowuje Malinowski.
Mijający rok upłynął spółce pod znakiem remontu wagonów i tworzenia niezbędnych rezerw taborowych. O ile w grudniu 2010 roku wraz z wprowadzeniem nowego rozkładu jazdy po torach jeździły 1002 wagony, to już w tym roku w tym samym okresie było ich 1240. Tegoroczne nakłady na remonty były od tych poniesionych w zeszłym roku o ponad 30 mln zł wyższe. – W tym roku na remonty wydamy w sumie ok. 160 mln zł, o ok. 30 proc. więcej niż w roku 2010 – mówi Janusz Malinowski. Kończy się remont 955 wagonów. W tym roku spółka rozstrzygnęła również przetarg na naprawę 65 lokomotyw ze 110. Postępowania na kolejne 45 zostanie powtórzone. – Oferowane ceny przekroczyły przyjęte kosztorysy – wyjaśnia Malinowski. W planach są również naprawy rewizyjne 748 wagonów – to część przygotowań do mistrzostw Euro 2012.