Nowa ustawa refundacyjna zakazała reklamy działalności aptek i wsparcia sprzedaży leków refundowanych. To uderzyło zwłaszcza w e-apteki, które nie miały pewności, które z prezentowanych na ich stronach treści można uznać za reklamowe, zagrożone karami do 50 tys. zł.
Grzegorz Głowiak, ekspert rynku aptecznego i właściciel portalu e-apteki. info, zwraca uwagę, że widać już pierwsze negatywne skutki ustawy. Rezygnację z biznesu ogłosił przedsiębiorca Artur Kurasiński, który od wielu lat promował markę Apteo. pl. Prawie 30 aptek wyłączyło (czasowo lub na trwałe) witryny internetowe. Tak zrobiła np. sieć Juventa czy należąca do hurtowni Slawex witryna aptek Zyskaj Zdrowie. – Pozostałe e-apteki zmodyfikowały strony internetowe, dostosowując je do nowych regulacji. Najbardziej widoczny jest brak przekreślonych cen, mniejsza liczba banerów promocyjnych i ekspozycja edukacyjnych treści – zauważa Głowiak.
Marcin Gawroński, ekspert monitorującej rynek apteczny firmy IMS Health, twierdzi jednak, że byt e-aptek nie jest zagrożony. Jego zdaniem jest jeszcze za wcześnie na jednoznaczną ocenę skutków nowej ustawy refundacyjnej dla tego segmentu rynku. – Z ok. 180 aptek internetowych, jakie działały w Polsce pod koniec 2011 r., nadal działa blisko 140. W ok. 40 trwają zmiany: część ma wyłączone domeny lub serwery, co nie musi oznaczać zlikwidowania działalności – mówi Gawroński.
Eksperci podkreślają, że największym problemem aptekarzy jest brak jasnych wytycznych odnośnie do tego, co jest, a co nie jest reklamą. Każdy wojewódzki inspektor farmaceutyczny ma pełną dowolność w interpretowaniu prawa. Zdarza się więc, że WIF w Małopolsce mówi coś innego niż WIF np. na Mazowszu.
Zdaniem Głowiaka dopiero na przełomie września i października będzie można się przekonać, czy ilość aptek rzeczywiście zmalała wskutek wejścia w życie ustawy.