– Najprawdopodobniej do kolejnych rozmów ze związkami w sprawie wysokości wynagrodzeń i wycofania nowych umów, ale już w obecności mediatora dojdzie po świętach – mówi Jarosław Zagórowski, prezes JSW.

To efekt braku porozumienia władz giełdowej spółki z organizacjami zawodowymi, które domagają się m.in. wzrostu płac zasadniczych o 7 proc. Te kosztowałyby grupę 190 mln zł rocznie (średnie miesięczne wynagrodzenie w JSW to 7,5 tys. zł brutto; zakład zatrudnia ponad 22,9 tys. osób, z czego 18,3 tys. pracuje pod ziemią). Związkowcy wskazują, że pracodawcę stać na podwyżki, bo miniony rok grupa zamknęła zyskiem przekraczającym 2 mld zł. Na te postulaty zarząd nie chce się zgodzić.

190 mln zł o tyle maksymalnie wzrosłyby wydatki na płace w JSW, gdyby przeszedł postulat związkowców

– W planie na ten rok przyjęliśmy, że wzrost przeciętnego wynagrodzenia będzie wynosił maksymalnie 2,8 proc., czyli zatrzyma się na poziomie wskaźnika inflacji przyjętej przez rząd do ustawy budżetowej – mówi prezes Zagórowski. Proponuje także wprowadzenie premii motywacyjnej, dzięki której wynagrodzenia pracowników zatrudnionych bezpośrednio przy wydobyciu byłyby uzależnione od efektywności.

Jednocześnie zarząd JSW?poinformował o wprowadzeniu nowych wzorów umów dla pracowników zatrudnianych po 15 lutego br. Swoją decyzję tłumaczy koniecznością zapobiegania wzrostowi kosztów stałych, które stanowią ok. 80 proc. wszystkich kosztów. Organizacje pracownicze nie zdecydowały jeszcze, czy rozpoczną referendum strajkowe, czy zorganizują strajk ostrzegawczy, bo takie możliwości daje ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych.