Amber Gold przez ponad trzy lata oferowała wysokooprocentowane lokaty w złoto, z których mogła pozyskać nawet 500 mln zł. Firma otworzyła dziesiątki placówek w całym kraju, a jej logo widniało w każdym większym mieście. Spółka była też głównym udziałowcem linii lotniczych OLT Express, które zrobiły furrorę w Polsce. Złoty interes kwitł, mimo że był nielegalny – firma prowadziła działalność bankową bez zgody nadzoru finansowego, handlowała złotem bez pozwolenia banku centralnego, a Marcin P., jeszcze jako Stefański, był wcześniej kilkakrotnie skazany za oszustwa finansowe. Początek końca Amber Gold nastąpił w połowie roku. Wtedy nasiliły się niejasności wokół modelu działania spółki, a Marcin P., do tej pory chroniący wizerunek, postanowił pokazać twarz. Kiedy od klientów płynęły pierwsze sygnały o tym, że firma zalega z wypłatami środków z lokat, prezes bez mrugnięcia okiem zapewniał, że to tylko przejściowe kłopoty. Potem sprawy potoczyły się błyskawicznie. Pod koniec lipca OLT Express zawiesiły wszystkie loty i złożyły wniosek o upadłość. Dwa tygodnie później Amber Gold poinformował o likwidacji spółki i zamknął wszystkie oddziały. Efekt działalności Marcina P. to 10 tys. poszkodowanych klientów. „Polski Madoff" usłyszał siedem zarzutów, m.in. oszustwa znacznej wartości. Grozi mu do 15 lat więzienia. Osiem zarzutów postawiono też jego żonie. Marcin P. przebywa w areszcie w Piotrkowie Trybunalskim, ma status więźnia „szczególnie chronionego".
—ak
PRZEGRANI KRAJ
Marcin P., były prezes Amber Gold
Gdańszczanin, wraz z żoną Katarzyną P., dołączył do niechlubnego grona twórców największych piramid finansowych w Polsce. Amber Gold przez ponad trzy lata oferowała wysokooprocentowane lokaty w złoto, z których mogła pozyskać nawet 500 mln zł. Firma otworzyła dziesiątki placówek w całym kraju, a jej charakterystyczne logo – chroniący przed zarazą krzyż morowy z XVI wieku - wpisał się w przestrzeń każdego większego miasta. Amber Gold było też głównym udziałowcem linii lotniczych OLT Express, które zrobiły furorę w Polsce. Złoty interes kwitł, mimo że był nielegalny – firma prowadziła działalność bankową bez zgody nadzoru finansowego, handlowała złotem bez pozwolenia banku centralnego, a Marcin P., jeszcze jako Stefański, był wcześniej kilkakrotnie skazany za oszustwa finansowe. Początek końca Amber Gold nastąpił w połowie roku. Wtedy nasiliły się niejasności wokół modelu działania spółki, a Marcin P., do tej pory chroniący wizerunek, postanowił pokazać twarz. Kiedy od klientów płynęły pierwsze sygnały o tym, że firma zalega z wypłatami środków z lokat, prezes bez mrugnięcia okiem zapewniał, że to tylko przejściowe kłopoty. Potem sprawy potoczyły się błyskawicznie. Pod koniec lipca OLT Express zawiesiły wszystkie loty i złożyły wniosek o upadłość. Dwa tygodnie później Amber Gold poinformował o likwidacji spółki i zamknął wszystkie oddziały. Efekt działalności Marcina P. to 10 tys. poszkodowanych klientów. „Polski Madoff" usłyszał siedem zarzutów, m.in. oszustwa znacznej wartości. Grozi mu do 15 lat więzienia. Osiem zarzutów postawiono też jego żonie. Marcin P. przebywa w areszcie w Piotrkowie Tryb., ma status więźnia "szczególnie chronionego".
–agmk