165 stacji zostało wyprodukowane i zainstalowane przez szwajcarsko-szwedzką grupę inżynieryjną Asea Brown Boveri, a ich budowę sfinansował rząd ze sprzedaży nadwyżki 10 mln zezwoleń na emisję CO2 japońskiej Mitsubishi Corp.
Umowa z 2011 r. Mitsubishi zapewniła rządowi dostawę ponad 500 samochodów elektrycznych i sfinansowanie systemu wsparcia dla osób pragnących je kupować.
- Teraz nastała pora prawdziwego naciśnięcia na pedał i ruszenia naprzód z elektrycznymi środkami transportu. Udowodniliśmy, że istnieje realna możliwość stworzenia takiej sieci w kraju i że nie ma barier technicznych — oświadczył w wywiadzie szef programu, który doprowadził do powstania sieci, Jarmo Tuisk.
Estonia była jednym z tych krajów, które wolno dojrzewały do pojazdów elektrycznych z powodu wysokich kosztów takiej jazdy i ich krótkiego zasięgu na pełnych bateriach. Sieć stacji szybkiego ładowania rozmieszczonych strategicznie przy drogach i w miastach oznacza, że użytkownicy takich aut nie muszą już obawiać się utraty energii podczas podróży. Wraz z siecią stacji stworzono jednolity system pobierania opłat.
Estonia licząca 1,2 mln mieszkańców ma obecnie 619 samochodów elektrycznych, z czego 500 jest w użytku władz i urzędów, a reszta przez osoby prywatne i firmy. To oznacza, że jeden samochód elektryczny przypada na 1000 tradycyjnych, co daje Estonii drugie miejsce, za Norwegią, gdzie ta proporcja wynosi 4 na 1000. Trzecia jest Holandia z 0,6 auta na 1000 spalinowych.