Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła w raporcie, że obecny system prawny nie chroni w wystarczający sposób turystów przed skutkami upadków biur podróży, dlatego organizatorzy powinni mieć obowiązek posiadania środków, które zagwarantują klientom bezpieczny powrót. NIK zwróciła też w raporcie uwagę na brak podstaw prawnych do wydawania pieniędzy podatników przez marszałków województw na sprowadzanie turystów do kraju.
NIK skontrolowała Ministerstwo Sportu i Turystyki, UOKiK oraz 16 urzędów marszałkowskich pod kątem m.in. regulacji rynku turystycznego, ochrony praw klientów usług turystycznych i kontroli spełniania warunków świadczenia usług turystycznych. Kontrola objęła lata 2010-2012.
Jak podkreśliła Izba, w okresie tym upadło 21 organizatorów wypoczynku i pośredników, z czego do 15 upadłości doszło w 2012 r. W ponad połowie przypadków gwarancje i zabezpieczenia finansowe biur podróży okazały się za niskie, w dziewięciu przypadkach pieniędzy nie wystarczyło na zwrot wpłat dokonanych przez klientów, a w czterech na pokrycie kosztów powrotu do kraju.
Izba podkreśliła, że w takich przypadkach skutecznej pomocy udzielili marszałkowie województw, finansując powroty do kraju, jednak zrobili to bez wystarczającej podstawy prawnej, stosując zasadę wyższej konieczności. Na sprowadzenie do kraju klientów wszystkich upadłych biur wydano łącznie blisko pół miliona złotych.
Zdaniem NIK przyczyną kłopotów polskich turystów był niewłaściwie skonstruowany system obliczania wysokości sumy gwarancyjnej. "Zarówno przepisy krajowe, jak i unijne stanowią jednoznacznie, że za powrót turystów do kraju, nawet w przypadku niewypłacalności, odpowiada organizator wypoczynku. Państwo nie może występować w roli ratownika budżetów prywatnych podmiotów działających na rynku usług turystycznych" - podkreślono w raporcie. Kluczowym warunkiem skuteczności obowiązkowych gwarancji jest ich wysokość, tak by wymagana prawem kwota zabezpieczała powrót turystów do kraju - oceniła Izba.