Nadchodzi era druku 3D

Sprzedaż konwencjonalnych drukarek atramentowych i laserowych w Europie spada.

Publikacja: 06.05.2014 04:00

Nadchodzi era druku 3D

Foto: Bloomberg

Popyt na drukarki zaczyna się kurczyć – wynika z najnowszych danych analizującej rynek IT firmy Context. Urządzenia wyposażone wyłącznie w funkcje druku pisma lub obrazów na papierze kupowane są coraz rzadziej: sprzedaż drukarek atramentowych w Europie Zach. w I kw. skurczyła się o 6 proc., z kolei nieco nowocześniejsze drukarki laserowe zanotowały 1-proc. spadek.

Wyniki całego segmentu ratują urządzenia tzw. multifunkcyjne, łączące w sobie cechy nie tylko drukarki, ale również skanera czy ksero. Zainteresowanie takimi kombajnami wzrosło w ciągu pierwszych miesięcy 2014 r. o 3 proc. Część ekspertów nie ma jednak wątpliwości, że na dłuższą metę tego typu sprzęt również zacznie tracić. Na znaczeniu zyskiwać mają bowiem drukarki trójwymiarowe (3D).

Tradycyjny druk przetrwa...

3D to przełomowa technologia. – Zapewne w najbliższej perspektywie nie będzie możliwe wydrukowanie samochodu, ale wyprodukowanie w ten sposób części silników czy protez ortopedycznych jest już realne. W konsekwencji technologia ta może się przyczynić do obniżenia kosztów produkcji i spadku cen wielu urządzeń – tłumaczy Anthony Vicari, ekspert Lux Research.

Na drukarkach 3D wydrukować można m.in. zabawki, naczynia i różnego rodzaju akcesoria. Wyprodukowano w ten sposób również pistolet (broń była sprawna, udało się oddać z niej kilka strzałów)

Ale zrealizowanych dzięki drukarkom pomysłów i projektów jest już cała masa. W marcu zespół lekarzy ze szpitala w Utrechcie wykorzystał tę technologię podczas operacji wszczepienia człowiekowi brakującej części czaszki. Z kolei w zeszłym miesiącu w Chinach pojawiło się pierwsze osiedle dziesięciu drukowanych domów o powierzchni 200 mkw. każdy. Budynki powstały w całości (oprócz okien) z betonu, przy użyciu gigantycznej drukarki 3D. „Budowa" jednego domu zajęła 24 godziny i kosztowała tylko 4,8 tys. dol. Możliwości druku 3D wydają się nieograniczone.

Reklama
Reklama

Branża tradycyjnych drukarek dość ostrożnie podchodzi jednak do konkurencji ze strony 3D. Matthew Clark, odpowiedzialny za rozwój firmy Ricoh, jednego z największym producentów drukarek, uważa, że tradycyjny druk nie jest wcale skazany na przegraną. – Wierzymy, że ludzie będą drukować coraz więcej. Na przykład rynek polski wciąż jest zdominowany przez druk czarno-biały, dlatego widzimy obiecujące perspektywy przed rozwojem druku kolorowego – mówi „Rz" Matthew Clark. Według niego 3D to innowacyjne rozwiązanie i ciekawostka, ale nic więcej. – Wątpię, by technologia ta wyszła z niszy. To rynek ograniczonego rozwoju – podkreśla nasz rozmówca.

...ale to 3D rośnie

Z taką opinią nie zgadzają się jednak analitycy z Lux Research. Przekonują, że rozmiary rynku 3D w ciągu najbliższych lat wzrosną pięciokrotnie. Szacują, iż w 2022 r. niemal co druga drukarka będzie już w stanie drukować trójwymiarowe przedmioty.

– Perspektywy są obiecujące – potwierdza Tim Shepherd, ekspert firmy Canalys. Jak tłumaczy, obecnie wartość globalnego rynku druku 3D to 2,5 mld dol. Jednak jeszcze w tym roku sięgnie 3,8 mld. – Znaleźliśmy się w przełomowym momencie. Druk 3D wychodzi z fazy prototypów i wchodzi w etap masowej produkcji – zaznacza. Według prognoz Canalys w 2018 roku rynek 3D ma być już wart niebagatelne 16,2 mld dol.

Dziś rynek drukarek 3D jest mocno rozdrobniony. Do największych graczy, firm 3D Systems, Stratasys, EOS i Arcam, należy w sumie 31 proc. tego rynku. Próżno tam jednak szukać koncernów związanych z branżą konwencjonalnych drukarek. Eksperci uważają, że zlekceważyły one nową technologię i przespały moment wejścia w ten segment.

Teraz mogą jednak próbować nadrabiać zaległości. Nieoficjalnie mówi się, że HP, największy na świecie producent konwencjonalnych drukarek, w przyszłym miesiącu ogłosi plan wejścia w druk 3D. Według IEK (Industrial Economics and Knowledge Research Center) trudno dalej bagatelizować ten segment rynku. Jak wylicza Tung Chung-ming, kierujący IEK, w tym roku drukarki 3D trafią bowiem do 100 tys. odbiorców, zaś w 2018 roku – nawet do 6 mln. To więcej, niż konwencjonalnych drukarek sprzedaje się w ciągu roku w całej Europie.

Obecnie główną barierą dla tej technologii są koszty. Maszyna 3D jest z reguły kilkukrotnie droższa niż konwencjonalna drukarka. Ceny jednak szybko spadają. Jeszcze kilka lat temu drukarka 3D kosztowała około 15 tys. dol. Dziś takie urządzenie do użytku domowego kosztuje 800–1500 dol.

Reklama
Reklama

masz pytanie, wyślij e-mail do autora m.duszczyk@rp.pl

Popyt na drukarki zaczyna się kurczyć – wynika z najnowszych danych analizującej rynek IT firmy Context. Urządzenia wyposażone wyłącznie w funkcje druku pisma lub obrazów na papierze kupowane są coraz rzadziej: sprzedaż drukarek atramentowych w Europie Zach. w I kw. skurczyła się o 6 proc., z kolei nieco nowocześniejsze drukarki laserowe zanotowały 1-proc. spadek.

Wyniki całego segmentu ratują urządzenia tzw. multifunkcyjne, łączące w sobie cechy nie tylko drukarki, ale również skanera czy ksero. Zainteresowanie takimi kombajnami wzrosło w ciągu pierwszych miesięcy 2014 r. o 3 proc. Część ekspertów nie ma jednak wątpliwości, że na dłuższą metę tego typu sprzęt również zacznie tracić. Na znaczeniu zyskiwać mają bowiem drukarki trójwymiarowe (3D).

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Biznes
Trump straszy UE, Ryanair wraca do Modlina, KE planuje nowe podatki
Biznes
Będzie drastyczna unijna podwyżka akcyzy na papierosy? Okoniem staje Szwecja
Biznes
Cenny ręcznik z Wimbledonu. Iga Świątek rozsławiła nie tylko kluski z truskawkami
Biznes
Polskie start-upy bez pieniędzy, odbudowa Ukrainy i współpraca Paryża z Londynem
Biznes
Pepco więcej sprzedaje i rusza ze skupem akcji
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama