Popyt na drukarki zaczyna się kurczyć – wynika z najnowszych danych analizującej rynek IT firmy Context. Urządzenia wyposażone wyłącznie w funkcje druku pisma lub obrazów na papierze kupowane są coraz rzadziej: sprzedaż drukarek atramentowych w Europie Zach. w I kw. skurczyła się o 6 proc., z kolei nieco nowocześniejsze drukarki laserowe zanotowały 1-proc. spadek.
Wyniki całego segmentu ratują urządzenia tzw. multifunkcyjne, łączące w sobie cechy nie tylko drukarki, ale również skanera czy ksero. Zainteresowanie takimi kombajnami wzrosło w ciągu pierwszych miesięcy 2014 r. o 3 proc. Część ekspertów nie ma jednak wątpliwości, że na dłuższą metę tego typu sprzęt również zacznie tracić. Na znaczeniu zyskiwać mają bowiem drukarki trójwymiarowe (3D).
Tradycyjny druk przetrwa...
3D to przełomowa technologia. – Zapewne w najbliższej perspektywie nie będzie możliwe wydrukowanie samochodu, ale wyprodukowanie w ten sposób części silników czy protez ortopedycznych jest już realne. W konsekwencji technologia ta może się przyczynić do obniżenia kosztów produkcji i spadku cen wielu urządzeń – tłumaczy Anthony Vicari, ekspert Lux Research.
Na drukarkach 3D wydrukować można m.in. zabawki, naczynia i różnego rodzaju akcesoria. Wyprodukowano w ten sposób również pistolet (broń była sprawna, udało się oddać z niej kilka strzałów)
Ale zrealizowanych dzięki drukarkom pomysłów i projektów jest już cała masa. W marcu zespół lekarzy ze szpitala w Utrechcie wykorzystał tę technologię podczas operacji wszczepienia człowiekowi brakującej części czaszki. Z kolei w zeszłym miesiącu w Chinach pojawiło się pierwsze osiedle dziesięciu drukowanych domów o powierzchni 200 mkw. każdy. Budynki powstały w całości (oprócz okien) z betonu, przy użyciu gigantycznej drukarki 3D. „Budowa" jednego domu zajęła 24 godziny i kosztowała tylko 4,8 tys. dol. Możliwości druku 3D wydają się nieograniczone.