Chiny patrzą na ręce zagranicznym firmom

Kończą się złote lata inwestorów na chińskim rynku.

Publikacja: 16.08.2014 03:59

Zazwyczaj odbywa się to tak. Do chińskiego biura zagranicznej firmy wchodzi dziesięciu albo nawet trzydziestu panów w czarnych garniturach i ciemnych okularach. Mają teczki. Przychodzą bez zapowiedzi i nikt nie ma pojęcia, kim są.

Wyjaśnia się to bardzo szybko. To pracownicy Narodowej Komisji Reform i Rozwoju (NDRC). W rzeczywistości bezwzględni kontrolerzy, którzy przez kilkanaście godzin wywrócą wszystko do góry nogami, przetrząsną każdą szafę i szufladę, wybebeszą schowki, zablokują dostęp do komputerów, skopiują wszystkie pliki. Zrewidują sejfy, nawet firmowe auta. Ich działalność do złudzenia przypomina „naloty o świcie" – słynne kontrole władz antytrustowych UE.

Koniec złotej epoki

To znak, że skończyły się już złote lata zagranicznych inwestorów na chińskim rynku. Władze w Pekinie zaczęły im patrzeć na ręce, stawiają coraz ostrzejsze wymagania. I bezwzględnie egzekwują prawo.

Oprócz NDRC w kontrole zaangażowana jest również Państwowa Agencja Przemysłu i Handlu (SAIC). NDRC wyjaśniła, że jej działania mają chronić konsumentów. Tak samo, jak to się dzieje w UE.

Tylko że w chińskim wydaniu wszystko odbywa się bardziej spektakularnie. Nie ma domniemania niewinności. Zadaniem kontrolerów jest znalezienie dowodów jakiejkolwiek zmowy rynkowej bądź korupcji. Doświadczonym kontrolerom towarzyszą pracownicy o krótkim stażu, którzy mają się nauczyć intensywnych przesłuchań z uwzględnieniem różnic kulturowych, ponieważ przesłuchiwanymi są najczęściej cudzoziemcy oraz prawnicy.

– Przy tym funkcjonariusze SAIC są uważani za bardziej kulturalnych i wyrafinowanych. Kontrolerzy z NDRC są bardziej prostaccy, często brutalni. Którakolwiek jednak grupa taką kontrolę prowadzi, całe doświadczenie jest bardzo nieprzyjemne – mówi Herbert Jeephcott z hongkońskiej kancelarii prawnej, który wcześniej pracował w unijnej agencji antytrustowej.

– Akcje przeprowadzane są coraz bardziej profesjonalnie – opowiada Agencji Reutera Marc Waha, pracownik Norton Rose, innej hongkońskiej kancelarii prawnej specjalizującej się w sprawach antytrustowych. – Kontrolerzy kształcili się najczęściej w Niemczech bądź w innych krajach UE. Chodziło im o poznanie metod śledztwa i kontroli biur. Wyraźnie już się wyszkolili i przystąpili do działania – dodaje.

Ceny spadły i bez kontroli

Takich kontroli w ostatnich dniach doświadczyły zagraniczne firmy samochodowe, które nagle (niektóre zanim jeszcze doszło do kontroli) zaczęły obniżać ceny komponentów nawet o połowę.

Kontrolerzy pojawili się w Microsofcie, który został oskarżony o to, że jego system Windows jest pogwałceniem chińskich praktyk antymonopolowych.

Na celowniku znalazły się także Facebook, Google, Qualcomm, Caterpillar, Mead Johnson Nutrition, Danone, Daimler, Audi i Starbucks.

Przy tym badana firma nie ma szans na porozumienie się ze swoimi prawnikami, co jest zagwarantowane w Stanach Zjednoczonych i w krajach UE, gdzie szkolili się Chińczycy.

Zgodnie z obyczajami

Co robić, kiedy pojawi się taka brygada? – Trzeba przede wszystkim zachowywać się zgodnie z chińskimi obyczajami. To podstawa. Być grzecznym, zachować szacunek dla osób starszych, zaproponować herbatę albo nawet przynieść ją bez pytania, zamówić lunch bądź kolację, jeśli kontrola się przedłuża. A przede wszystkim podać swoją wizytówkę – mówi Liyong Jiang, dziś partner w kancelarii prawnej Gaopeng & Partners, a kiedyś urzędnik Ministerstwa Handlu odpowiedzialny za departament zajmujący się fuzjami. – To ważne gesty, które wprowadzą lepszą atmosferę. Te wizytówki, jeśli kontrolerzy wymienią się swoimi, bardzo ułatwią pracę prawnikom firmy w przyszłości.

– Z kolei podanie lunchu da szefom firmy okazję do porozmawiania z kontrolerami. To bardzo ważne i naprawdę się opłaci. Przecież to też są ludzie. Dobrze jest również mieć w biurze nowoczesne kopiarki, a wszystkie ważne pliki skopiowane, gdyby się okazało, że kontrolerzy chcą zabrać kluczowe dokumenty ze sobą – wskazuje Liyong Jiang, który tymi obserwacjami dzieli się nawet na Facebooku. Przyznaje, że szkoleniom poddawani są także ochroniarze i recepcjonistki, aby kontrolerzy mogli wejść do biur bez zapowiedzi.

– Szkolimy pracowników, którzy mogą być poddani takiej kontroli – nie ukrywa Eva Crook-Santner z kancelarii Baker & McKenzie. – Bo muszą być przygotowani, żeby przetrwać bardzo intensywne przesłuchania.

– Zespół musi dokładnie wiedzieć, co może, a czego nie może powiedzieć – wtóruje jej Jeephcott.

Wyjątkowo dokładnie było sprawdzane szanghajskie biuro Mercedesa. Tam nie było uprzejmości, nie pomogła herbata, a kontrolerzy odmówili zjedzenia czegokolwiek i pracowali bez wytchnienia.

Pracowali od południa do 11 wieczorem. Sprawdzili biurko po biurku, skopiowali wszystkie pliki z komputerów. Ostatecznie skończyło się na obniżeniu cen komponentów o połowę.

Volkswagen nie wyszedł tak łatwo z opresji i będzie musiał zapłacić karę. Firmy samochodowe znalazły się na cenzurowanym, kiedy dziennikarz telewizyjny skrytykował je za wysokie ceny części.

Zdarza się, że zachodnie firmy nagle popadają w niełaskę. Tak się stało kilka dni temu z Apple, który został wyłączony z udziału w państwowych przetargach, i żadna instytucja nie może kupować McBooków i iPadów. W ostatniej chwili wyłączono z listy zakazanych produktów MacBooki Air i MacBooki Pro. Jednakże całkowita kwota, za jaką chińskie instytucje kupują wyroby Apple, nie może przekroczyć 195 tys. dol.

To bardzo bolesne, bo w ubiegłym roku 16 proc. przychodów Apple sięgających 171 mld dol. pochodziło z rynku chińskiego.

Państwowe instytucje nie mogą kupować również programów antywirusowych od firm Symantec i Kaspersky Lab.

– Taki zakaz to sygnał także dla państwowych firm oraz agencji współpracujących z rządem, że nie warto się narażać – uważa Mark Po, analityk z UOB Kay Hian z Hongkongu.

Jego zdaniem cała akcja jest dowodem na to, że chińskie władze nie chcą zbytnich zagranicznych wpływów w swoim kraju. I jest to nieodwracalne.

Mniej inwestycji

Spada tempo napływu zagranicznego kapitału do Chin. Jeśli w tym roku bezpośrednie inwestycje zagraniczne sięgną 100 mld dol., będzie to sukces.

Na razie, po I półroczu, wyniosły 48,91 mld dol. – o 6,7 proc. mniej niż w 2013 r. W przypadku krajów UE było to aż o 22,1 proc. mniej. Z badania Unijnej Izby Handlu w Chinach wynika, że firmy są coraz ostrożniejsze przy decyzjach o ulokowaniu tam kapitału. Tylko jedna na pięć przyznała, że Chiny są na liście jej priorytetów, podczas gdy rok temu była to jedna firma na trzy.

– Chiny są ważne, ale już nie tak ważne, jak było to jeszcze kilka lat temu – komentuje wyniki badania Joerg Wuttke, szef Izby. Jako powody takiego zwrotu wymienia rosnące koszty pracy, arbitralne egzekwowanie prawa oraz przekonanie, że w tym kraju wcześniej czy później dojdzie do znaczącego wyhamowania działalności gospodarczej. Najbardziej przy tym spadają inwestycje przemysłowe, a utrzymują się, a nawet rosną, inwestycje w usługach.

Sami Chińczycy zapewniają, że ich kraj jest nadal atrakcyjny dla inwestorów, ponieważ ma stabilne otoczenie polityczne.

Zazwyczaj odbywa się to tak. Do chińskiego biura zagranicznej firmy wchodzi dziesięciu albo nawet trzydziestu panów w czarnych garniturach i ciemnych okularach. Mają teczki. Przychodzą bez zapowiedzi i nikt nie ma pojęcia, kim są.

Wyjaśnia się to bardzo szybko. To pracownicy Narodowej Komisji Reform i Rozwoju (NDRC). W rzeczywistości bezwzględni kontrolerzy, którzy przez kilkanaście godzin wywrócą wszystko do góry nogami, przetrząsną każdą szafę i szufladę, wybebeszą schowki, zablokują dostęp do komputerów, skopiują wszystkie pliki. Zrewidują sejfy, nawet firmowe auta. Ich działalność do złudzenia przypomina „naloty o świcie" – słynne kontrole władz antytrustowych UE.

Pozostało 91% artykułu
Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku