Coraz więcej piwnych festiwali

Wysyp browarów rzemieślniczych w Polsce spowodował lawinę imprez, na których można degustować warzone przez nie piwa.

Publikacja: 10.10.2014 05:00

Piwosze podróżują z festiwalu na festiwal

Piwosze podróżują z festiwalu na festiwal

Foto: 123RF

 

Jeszcze kilka lat temu życie pasjonatów piwa w Polsce było proste. Tak dla domowych piwowarów, jak i smakoszy, było zaledwie kilka imprez, w tym jedna, na której obecność była obowiązkowa: żywieckie Birofilia organizowane od 1996 r. Dziś miłośnicy piwa mogą mówić o klęsce urodzaju. Tym, którzy chcieliby pojawić się na każdej z imprez, zabrakłoby weekendów.

Kilkanaście do wyboru

Pomijając giełdy birofiliów (przedmiotów kolekcjonerskich związanych z piwem), mające długą tradycję, ale wąskie grono bywalców, nad Wisłą odbywa się już kilkanaście festiwali piwa. Imprezy organizowane są już w niemal każdym dużym mieście.

Tegoroczne nowości to I Krakowski Festiwal Piwa i poznański BrowarFest, które odbyły się w maju, wrocławski Beer Geek Madness z sierpnia oraz rozpoczynający się w piątek Warszawski Festiwal Piwa. W stolicy wprawdzie odbywa się już Warszawski Festiwal Kultury Piwnej, ale prezentuje trunki tylko jednego koncernu (Kompanii Piwowarskiej).

W ubiegłym roku debiutowały Poznańskie Targi Piwne i łódzki Offbeer, których nowe edycje planowane są na listopad. Ugruntowaną pozycję mają: wrocławski Festiwal Dobrego Piwa, który w tym roku odbył się po raz piąty, oraz cieszyńska Bracka Jesień, która we wrześniu miała szóstą odsłonę. Miłośników piwa kusić próbują też m.in. Olsztyn, Braniewo i Biskupiec oraz Annopol, Lubin, Krasnystaw czy Szreniawa.

– Rzecz jasna mamy te bardziej i mniej udane wydarzenia, ale sam fakt ich istnienia świadczy o rozwoju polskich konsumentów piwa – wskazuje Maciej Chołdrych, założyciel firmy Piwoznawcy, organizującej m.in. kursy kiperskie.

Nowość po nowości

Wysyp imprez odzwierciedla zmiany w polskiej branży piwowarskiej: najpierw renesans browarów regionalnych, a potem pojawienie się browarów rzemieślniczych.

– Wokół festiwali powstała już swego rodzaju turystyka, np. na Brackiej Jesieni byli ludzie w koszulkach z Beer Geek Madness, którzy już umawiali się na kolejny wyjazd. Odwiedzanie kilku takich imprez w ciągu roku pozwala się zorientować, co się dzieje w branży piwowarskiej – mówi Jacek Materski, jeden z założycieli podwarszawskiego browaru rzemieślniczego Artezan.

Teraz z Pawłem Leszczyńskim, prezesem miejscowego oddziału Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych, organizuje Warszawski Festiwal Piwa. – Zależy nam na tym, żeby przyciągnąć ludzi, którzy jeszcze nie wiedzą o tym, jak ciekawa zrobiła się nasza piwowarska scena – tłumaczy. Stołeczna impreza będzie prezentowała wyłącznie piwo z browarów rzemieślniczych. – To ma być festiwal, a nie jarmark – mówi Materski. Potrwa trzy dni i pokaże ok. 40 warzelni z Polski i 50 zagranicznych, m.in. z Czech, Belgii, Danii, Włoch oraz USA.

Grzegorz Zwierzyna, organizator Birofiliów oraz jeden z twórców pierwszego nowofalowego browaru w Polsce Pinty: – Festiwale między sobą nie konkurują. Przeciwnie, coraz większa liczba takich imprez działa na korzyść całej branży piwowarskiej, zachodzącej w niej rewolucji. Zainteresowanie nimi świadczy o potencjale, jaki ma rynek piwa – tłumaczy.

Jeszcze kilka lat temu życie pasjonatów piwa w Polsce było proste. Tak dla domowych piwowarów, jak i smakoszy, było zaledwie kilka imprez, w tym jedna, na której obecność była obowiązkowa: żywieckie Birofilia organizowane od 1996 r. Dziś miłośnicy piwa mogą mówić o klęsce urodzaju. Tym, którzy chcieliby pojawić się na każdej z imprez, zabrakłoby weekendów.

Kilkanaście do wyboru

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Biznes
Donald Trump ostro krytykuje Elona Muska. „On po prostu oszalał”
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Biznes
Przedsiębiorczy, czyli zaradny i pracowity
Biznes
Fala bankructw. Niemiecki rząd tnie podatki. Napięcia między USA a Chinami
Biznes
Wiceszef Google’a: AI wzmacnia ludzką pomysłowość
Biznes
Cyberataki w systemy produkcji – polskie firmy nie są na nie gotowe