Po porażce ukierunkowanego na rynek Unii projektu gazociągu South Stream Gazprom zwrócił się w przeciwną stronę i koncentruje strategię na kraju, który jest drugim klientem Rosjan pod względem wielkości kupowanego gazu, czyli Turcji. Na tym rynku nie obowiązuje unijny trzeci pakiet energetyczny, który wymusza rozdział dostawców gazu od firm transportujących paliwo i handlujących nim.
Jak dowiedziała się gazeta „Wiedomosti", Rosjanie złożyli do tureckiego urzędu antymonopolowego wniosek o zgodę na zakup udziałów w firmie Akfel Gaz, która handluje gazem. Firma powstała cztery lata temu, gdy Turcja zaczęła liberalizować rynek gazu, dotąd zmonopolizowany przez państwowy Botas. W 2012 r. Akfel Gaz podpisała 30-letni kontrakt z Gazpromem na dostawy 2,25 mld m sześc. gazu rocznie.
Jeżeli tureckie władze zgodzą się, by Gazprom kupił udziały w Akfel Gaz (strony nie podają, ile udziałów kupią Rosjanie i za ile), to stanie się on poważnym konkurentem Botasu. Rosjanie mają już bowiem 71 proc. innego tureckiego importera gazu – Bosphorus Gaz – któremu dostarczają 1,75 mld m sześc. gazu rocznie. W sumie Gazprom ma kontrakty z prywatnymi odbiorcami w Turcji na 6 mld m sześc. gazu, które wcześniej kupował Botas.
W 2013 r. Turcja kupiła w Rosji 26,7 mld m sześc. gazu, ustępując tylko Niemcom. Z tego 16 mld m sześc. popłynęło łączącym oba kraje podmorskim gazociągiem Błękitny Potok, a reszta z kierunku zachodniego przez Ukrainę, Rumunię i Bułgarię. W minionym roku w ciągu trzech kwartałów import z Rosji wyniósł 20,7 mld m sześc.
Na początku grudnia, już po ogłoszeniu ostatecznego przerwania budowy gazociągu South Stream, Aleksiej Miller, prezes Gazpromu, oraz Mehmet Konuk, prezes Botasu, podpisali w Ankarze protokół ustaleń ws. budowy podmorskiego gazociągu przez Morze Czarne do Turcji. Rosjanie podali, że jego przepustowość będzie wynosiła 63 mld m sześc. – tyle, ile miał transportować Gazociąg Południowy.