Rozbudowa kopalni węgla brunatnego i wydłużenie do roku 2044 funkcjonowania elektrowni Turów może przyczynić się do społecznych strat na całym świecie w wyniku zmiany klimatu na poziomie od 41,25 do 55,66 mld dolarów – wyliczyli Zbigniew Karaczun, profesor w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego i Andrzej Kassenberg z Instytutu na rzecz Ekorozwoju. W swoich kalkulacjach wzięli pod uwagę m.in. prognozowane emisje CO2 z należącego do Polskiej Grupy Energetycznej kompleksu Turów i szacunki kosztów społecznych emisji gazów cieplarnianych wykonane przez Uniwersytet Stanforda.

Autorzy raportu wskazują, że klimat jest dobrem wspólnym, a przy realizacji tego typu inwestycji należy się kierować też zasadami przezorności i prewencji. Wskazują, że rezygnacja lub znaczące ograniczenie działalności turoszowskiego kompleksu w istotny sposób przyczyniłoby się do ochrony klimatu. – Jednocześnie byłoby krokiem w stronę uzyskania neutralności klimatycznej wyznaczonej porozumieniem paryskim i zobowiązaniami Unii Europejskiej w tym zakresie. Utrzymanie funkcjonowania kopalni i elektrowni w planowanym wymiarze utrudni realizację powyższych zobowiązań. Postawiłoby to Polskę w sytuacji kraju o niskiej odpowiedzialności globalnej i niedbającej o sprawiedliwość międzypokoleniową – dodaje Kassenberg.

Autorzy zaznaczają jednocześnie, że zgodnie z przyjętym celem UE do roku 2030 powinna ograniczyć emisję gazów cieplarnianych o 40 proc. w stosunku do roku 1990. Niedawno zaś Komisja Europejska przedstawiła jeszcze ambitniejszy plan obniżenia emisji o co najmniej 55 proc. w stosunku do poziomu z 1990 r. Eksperci wskazują, że w tym kontekście waga ograniczenia emisji z kopalni i elektrowni Turów staje się ważniejsza.

Kompleks Turów zlokalizowany jest w Bogatyni i stanowi istotny element systemu elektroenergetycznego Polski, wytwarzając ok. 5 proc. krajowej energii elektrycznej. W latach 2013–2019 emisja gazów cieplarnianych z tego kompleksu spadła o 45 proc. Wkrótce zakończy się tam budowa kolejnego bloku energetycznego. PGE planuje wydobywać węgiel w tym miejscu do 2044 r.

W marcu tego roku Greenpeace pozwał PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna – właściciela węglowych elektrowni i kopalń węgla – za zmiany klimatu. Organizacja domaga się, aby spółka zrezygnowała z inwestycji węglowych i doprowadziła do zerowej emisji ze swoich instalacji do 2030. PGE ogłosiła właśnie, że chce usiąść do stołu z Greenpeace'em w postępowaniu mediacyjnym i pokazać nową strategię zakładającą osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r. Ekolodzy zapewniają, że są gotowi do rozmów. – Jeśli jednak koncern będzie utrzymywał kierunek, jaki przedstawił w odpowiedzi na nasz pozew, czyli nadal opowiadał bzdury i mity o klimacie i zaprzeczał swojej roli jako największego emitenta gazów cieplarnianych w Polsce, to nie wróżymy sukcesu tym mediacjom – skwitował Piotr Wójcik z Greenpeace'u.