Reklama

Start-upy mogą wzmocnić bezpieczeństwo i obronność

Małe, innowacyjne firmy są w stanie zaproponować wiele rozwiązań pozwalających zwalczać różnego rodzaju zagrożenia. Ale potrzebują wsparcia i efektywnej współpracy z dużymi graczami.

Publikacja: 28.02.2025 05:50

Start-upy mogą wzmocnić bezpieczeństwo i obronność

Foto: AdobeStock

O potencjale start-upów w obszarach związanych z szeroko definiowanym bezpieczeństwem dyskutowali eksperci podczas zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą” debaty „Co start-upy są w stanie zrobić dla bezpieczeństwa? Rozwiązania w dziedzinie obronności, bezpieczeństwa biznesu, w tym farmaceutycznego i żywnościowego oraz budowy społecznej odporności na zagrożenia”.

Reklama
Reklama

Jak to wygląda dzisiaj? Czy start-upy już działają na rzecz bezpieczeństwa? Jak zauważyła Monika Synoradzka, prezeska Huge Thing, choć temat bezpieczeństwa coraz częściej pojawia się w przestrzeni publicznej, to start-upy mają w nim niewielką reprezentację. – Jeśli mamy sektor gotowy na przyjęcie innowacyjnych, niskiego ryzyka rozwiązań, to ich na rynku brakuje, bo za późno zaczęliśmy pokazywać, że są potrzebne – stwierdziła. Problemem jest też to, że dominujące w  sektorze obronności i bezpieczeństwa duże firmy preferują zwykle sprawdzonych partnerów. – Popyt zawsze mówi: „Potrzebujemy firm z historią współpracy i certyfikatami. Nie będę patrzył na start-up, jeśli mogę kupić od dużego, doświadczonego gracza” – zwrócił uwagę Maciej Sadowski, współzałożyciel Startup Hub Poland. Efekt jest taki, że start-upy nie widzą szansy na to, żeby się przebić, więc nawet nie próbują.

Jakie są bariery

Tymczasem wojna w Ukrainie pokazuje, że małe, ale dynamiczne firmy mogą odegrać ważną rolę w nowoczesnych technologiach militarnych. Zdaniem Marka Trojanowicza, przewodniczącego rady nadzorczej BrainScan S.A., trzy lata wojny pokazały, że oparcie się na małych strukturach, 20–40 osobowych, zwiększa dynamikę i bezpieczeństwo. Wskazał na technologie, w których start-upy mogłyby się sprawdzić: drony, przetwarzanie obrazu, optymalizacja logistyki. Jego zdaniem należy zmienić podejście do ryzyka. – Nie prześcigniemy korporacji, ale możemy rozwijać systemy noktowizyjne, dronowe czy inne technologie w małych, zwinnych zespołach. Im wcześniej zaczniemy, tym będziemy bezpieczniejsi – proponował.

To jednak nie koniec, jeśli chodzi o bariery, na jakie napotykają start-upy. Wojciech Dąbrowski, prezes Polskiego Holdingu Rozwoju, podkreślał, że blokują je brak finansowania i hermetyczność rynku. – W tej branży 60 procent środków zgarnia jedna firma, dla pozostałych brakuje pieniędzy. Problemem jest też przejście z fazy prototypu do komercjalizacji – w Europie dramatycznie brakuje na to środków – wymienił. Dodatkowym wyzwaniem jest skomplikowany system regulacyjny. – W Wielkiej Brytanii funkcjonuje model piaskownicy regulacyjnej, który pozwala testować rozwiązania przed pełnym wejściem w formalne procedury – przypomniała Monika Synoradzka. – Może warto stworzyć podobny system w Polsce? – proponowała. Obecnie sytuacja jest taka, że wiele start-upów wybiera zagranicę, bo tam firmy są bardziej otwarte na innowacje i gotowe testować ryzykowne rozwiązania.

Reklama
Reklama

– W Polsce tradycyjny przemysł obronny nie nadąża za dynamicznymi zmianami – przyznał Wojciech Dąbrowski. – Potrzebujemy innego podejścia, innego apetytu na ryzyko, większej otwartości – wyliczał. Optymistycznie dodał, że liczba start-upów w obronności będzie rosła. Ważne jest też, aby instytucje publiczne były gotowe do wdrażania innowacji.

– Te wszystkie rozwiązania tworzone przez entuzjastów nowych technologii mają wdrażać instytucje, które są mimo wszystko skostniałe – zauważyła Monika Synoradzka. Jej zdaniem sektor publiczny jest dodatkowo obwarowany kwestiami poufności i bezpieczeństwa. To również utrudnia otwarcie na nowe rozwiązania.

Choć w raportach liczba start-upów w obronności jest niewielka, to zdaniem Macieja Sadowskiego wiele firm technologicznych może stosunkowo łatwo zaadaptować swoje rozwiązania na potrzeby tego sektora. – Start-upy, które rozwijają technologie dla cywilnego rynku – autonomiczne pojazdy, czujniki, drony – mogłyby w pół roku dostosować się do sektora obronnego – ocenił Sadowski. Problemem jest jednak brak mechanizmów identyfikujących start-upy z odpowiednim potencjałem. – Kto jednak powinien zajmować się budowaniem case study dla sektora obronnego i sprawdzać, co można wykorzystać? Czy mamy dziś kogoś takiego? – pytała Synoradzka. Sam rynek tego problemu nie rozwiąże. – Bez zamówień te wszystkie projekty się nie zrealizują – mówił Dąbrowski.

Niemniej pieniądze są dostępne – dziś na obronność idzie prawie 5 procent PKB. Problemem jest brak długoterminowego podejścia. Zdaniem Sadowskiego, jeśli Polska chce stać się hubem innowacji w obronności, musi przyciągnąć start-upy z całego regionu. – Potrzebujemy nie 40 projektów, a 4 tysięcy. Polska powinna zaprosić start-upy z Ukrainy, Rumunii, krajów bałtyckich: „Przyjdźcie do nas, mamy infrastrukturę i pieniądze” – stwierdził. Ważne jest stworzenie takiej struktury, która wspierałaby start-upy na każdym etapie rozwoju. – Jeśli będziemy ich zachęcać, ale nie damy im możliwości przejścia procedur związanych z bezpieczeństwem i testowania rozwiązań, to wyrzucimy pieniądze w błoto – podsumowała Monika Synoradzka.

Opóźnienie Europy

Rozwój start-upów w sektorze obronności i zaawansowanych technologii blokuje też to, że Polska i Europa nie mają długoterminowej strategii technologicznej. – Jesteśmy skansenem. Opóźnieni wobec Azji o 35 lat, wobec USA o 25 lat. Państwa kupują technologie od tych, którzy wiodą prym – Stany Zjednoczone, Korea, inne kraje azjatyckie. A my? Skaczemy od wydarzenia do wydarzenia, nie budujemy przyszłości – mówił Marek Trojanowicz. Ostrzegł, że jeśli Polska nie zacznie działać systemowo, za kilka dekad pozostaniemy jedynie tanią siłą roboczą dla Zachodu. Podkreślił, że nie musimy konkurować z globalnymi gigantami. Możemy znaleźć swoje nisze technologiczne. – Nie musimy budować modeli językowych AI, bo nasi naukowcy i tak trafią do zachodnich korporacji. Ale możemy rozwijać konkretne technologie – np. drony do transportu krwi między szpitalami, logistykę, przetwarzanie obrazu – mówił.

– Ilu dużych graczy w sektorze obronnym ma własne laboratoria testowe i ludzi, którzy próbują czegoś nowego? – pytała natomiast Monika Synoradzka. Wojciech Dąbrowski przypomniał, że w Polsce podejmowano próby tworzenia struktur wspierających innowacje, ale kończyły się fiaskiem. – PGZ miało mieć Centrum Technologii Wojskowych w Radomiu – bazę dla testów i współpracy. Projekt został zarzucony. Departament Kosmiczny? Skrytykowany i zamknięty. Dopóki nie będzie strategii i decyzji na poziomie rządowym, duże firmy nie będą się tym interesować – mówił. To nie wszystko – brakuje mechanizmów łączenia dużych firm z mniejszymi innowatorami. – Jako prezes PGZ zaprosiłem 150 prywatnych firm do współpracy – utknęły w analizie potrzeb ze strony dużych podmiotów. Nie ma odgórnych decyzji, nie ma otwartych warsztatów, nie ma przestrzeni do rozmowy o barierach i możliwościach – wymieniał Dąbrowski.

Reklama
Reklama

Na co postawić

Jednym z rozwiązań mogłoby być powtórzenie sukcesu Francji, gdzie prezydent Emmanuel Macron postawił na rozwój innowacji. – Francja nie była liderem technologii, ale stworzyła wokół big techu ruch społeczny. U nas brakuje kogoś, kto by to wziął na sztandar, rzucił takie hasło do start-upów – zauważył Maciej Sadowski.

Zdaniem Wojciecha Dąbrowskiego przyszłość obronności to sztuczna inteligencja, analiza danych i automatyzacja. – Pracujemy nad projektem monitorowania kondycji żołnierzy, który pomoże dowódcom lepiej zarządzać zasobami – mówił. Wskazał też na ogromny potencjał dronów. Dostawy krwi dronami mogłyby działać w Polsce, ale prawo tego nie reguluje – to kwestia zmian legislacyjnych.

Polska powinna postawić na cyberbezpieczeństwo i drony, bo mamy w Europie najwięcej profesjonalnych pilotów dronów per capita – to stanowisko Macieja Sadowskiego. – Elon Musk zapowiada humanoidalne roboty. My moglibyśmy rozwijać autonomiczne systemy dostaw – amunicji, żywności, sprzętu – postulował.

Pod koniec debaty wróciło pytanie, które zadała Monika Synoradzka: – Czy Polska Grupa Zbrojeniowa i inni wielcy gracze są gotowi, by otworzyć się na start-upy? Zdaniem Marka Trojanowicza konieczna jest długofalowa, ponadpartyjna strategia, która pozwoli na efektywną współpracę start-upów i dużych firm. – Musimy rozłożyć ryzyko – nie opierać się wyłącznie na kilku dużych korporacjach, ale także na mniejszych podmiotach – podkreślał. Jeśli zostanie stworzony stabilny system wsparcia, start-upy nie będą musiały uciekać za granicę. Warunkiem jest jednak konsekwentna polityka państwa, konkretna współpraca dużych firm z innowatorami oraz zmiana podejścia inwestorów – powinni oni dostrzec potencjał w rozwoju polskich technologii. Wówczas jest szansa, że Polska może stać się centrum innowacji w sektorze bezpieczeństwa i obronności.

Biznes
Producenci napojów uciekają z systemu kaucyjnego
Biznes
Donald Trump traci cierpliwość. Nowe sankcje na Rosję na horyzoncie
Biznes
Gwarancje dla Ukrainy, AI ACT hamuje rozwój, zwrot Brukseli ws. aut spalinowych
Biznes
Polskie firmy chcą zamrożenia AI Act
Biznes
Nowe technologie nieodłączną częścią biznesu
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama