Firmy chcą cyfrowego przyspieszenia

Polska jest dziś w ogonie wyścigu państw wspierających systemowo innowacje. Mimo że nasza gospodarka jest jedną z większych w Europie, w rankingu inwestycji VC w stosunku do PKB plasujemy się na jego dole.

Publikacja: 18.11.2024 04:57

Firmy chcą cyfrowego przyspieszenia

Foto: Adobe Stock

W poniedziałek w Brazylii rusza szczyt G20 i, choć Polski nie ma w tej grupie (jesteśmy w niej reprezentowani przez UE), to głos z naszego kraju może się przebić. Do zespołu B20, a więc towarzyszącego szczytowi swoistego forum dialogu, przygotowującego rekomendacje biznesowe dla G20, doproszono jedną firmę znad Wisły: Comarch. Fakt, że nasz kraj reprezentuje technologiczna spółka, mówi wiele o kierunku postulatów.

Świat dwóch prędkości

Niestety, mimo że pod względem udziału PKB krajowego w globalnym jesteśmy 20. gospodarką świata – nie uczestniczymy bezpośrednio w szczycie, jak Niemcy, Francja czy Włochy. Polski głos będzie mógł jednak wybrzmieć poprzez B20. Comarch, który uczestniczył w kilku tzw. grupach zadaniowych, postawił akcent w zakresie transformacji cyfrowej. Jak się dowiedzieliśmy, B20 zaapeluje o zapewnienie „szerokiego dostępu do zasobów cyfrowych” oraz „wzmacnianie zaufania do usług cyfrowych”. Chodzi o to, by technologie i nierówny dostęp do nich nie tworzyły nowych podziałów i światów dwóch prędkości.

– Cyfrowa rewolucja musi być dostępna i przyjazna dla wszystkich. Grupa robocza ds. transformacji cyfrowej skupiła się na odpowiedzialnym wspieraniu innowacji i priorytetowym podejściu do cyberbezpieczeństwa, a także wykorzystaniu technologii, takich jak sztuczna inteligencja, do promowania zrównoważonego rozwoju – mówi Wojciech Pawluś, wiceprezes Comarchu.

B20 postuluje m.in. rozwój infrastruktury ICT, by spełnić kilka kluczowych celów – chodzi m.in. o zwiększenie do 2027 r. odsetka osób korzystających z internetu z obecnych 76 do 85 proc., powiększenie udziału internautów o podstawowych kompetencjach cyfrowych z 45 do 55 proc., a o zaawansowanych – z 5 do 10 proc., oraz – o zintensyfikowanie wykorzystania oprogramowania dla mikro-, małych i średnich firm z 50 do 90 proc.

A Europa i Polska szczególnie potrzebują zintensyfikowania swojej innowacyjności, by nie wypaść z globalnego wyścigu, w którym prym wiodą USA i Chiny. Jak niedawno alarmowała Komisja Europejska, UE plasuje się ledwie na 5. miejscu pod względem intensywności badań naukowych i innowacji. Ten współczynnik to 2,3 proc., czyli poniżej poziomu USA (3,5 proc.), Japonii (3,3 proc.), Korei Płd. (4,9 proc.) i Chin (2,4 proc.). W tegorocznym unijnym sprawozdaniu SRIP (Science, Research and Innovation Performance) można wyczytać, że UE – w porównaniu z USA i Chinami – jest „mniej wyspecjalizowana w kluczowych technologiach zwiększających wydajność”, zwłaszcza w dziedzinie AI, technologii blockchain i komputerów kwantowych.

Co więcej, Bruksela alarmuje, że rynek kapitału wysokiego ryzyka w UE jest ograniczony w porównaniu z innymi regionami świata. Efekt? Na osiem największych jednorożców na świecie tylko jeden jest z Europy (brytyjski Revolut z wyceną 45 mld dol.). Lider to chiński ByteDance (225 mld dol.), a za nim plasują się amerykańskie start-upy SpaceX (200 mld dol.), OpenAI (157 mld dol.) i Stripe (70 mld dol.).

O tym, jak oddajemy pole, świadczyć może przykład firmy DeepMind. Brytyjska spółka z gigantycznym potencjałem, działająca w branży AI, założona w 2010 r., szybko trafiła pod skrzydła Google. Jak zauważa Jacek Migdał, prezes start-upu Quesma, Europa wynalazła nowatorski system AI, ale projekt nie znalazł się nawet na radarze europejskich inwestorów. – Sprzedaliśmy technologię, która mogła być warta biliony dolarów, a potem zastanawiamy się, dlaczego Europa nie ma firm o wycenach zbliżonych do Mety – wskazuje.

Jego zdaniem na kontynencie może powstawać wiele innowacyjnych rozwiązań, których nikt tu dziś nie dostrzega.

Innowacyjna głusza

Wedle Eurostatu aż 78 proc. firm w UE zostało zakwalifikowanych do kategorii niskiego zaawansowania technologicznego. W ciągu dwóch ostatnich lat odsetek ten wzrósł o 5 punktów procentowych. Niestety, na tle Europy innowacyjność Polski wygląda wyjątkowo blado. W ostatnim Europejskim Rankingu Innowacyjności na 27 krajów uplasowaliśmy się na piątym miejscu – od końca. Kulejemy choćby w sektorze deeptech, a więc najbardziej zaawansowanych technologii (m.in. medycznych, biotechnologicznych czy kosmicznych). I choć pozornie nie jest źle, bo z listy prawie 260 środkowoeuropejskich start-upów działających w tym obszarze ponad 150 znajduje się w Polsce, to tego typu przedsięwzięcia stanowią jedynie 3–5 proc. wszystkich start-upów w naszym kraju. Eksperci wskazują na trzy bariery: brak finansowania, problem z komercjalizacją badań oraz niedobory kadrowe. – Polska potrzebuje talentów. Potrzebujemy ludzi, którzy podejmą pracę związaną z sektorem deeptech – podkreśla Marcin Czyża, prezes Koalicji na rzecz Polskich Innowacji.

– Venture capital i private equity to siły napędowe tworzenia i rozwoju firm technologicznych, które stawiają czoła kluczowym wyzwaniom konkurencyjności gospodarki, sprzyjają kształtowaniu kompetencji cyfrowych w społeczeństwie oraz przyspieszają zieloną transformację energetyczną. Jednak ten ogromny potencjał jest nieustannie ograniczany przez brak systemowych rozwiązań, zapewniających stabilny i zrównoważony napływ kapitału publicznego i prywatnego – twierdzi Maciej Balsewicz, partner zarządzający bValue Fund. – W rezultacie Polska pozostaje w tyle za resztą świata, ryzykując zaprzepaszczenie szansy na dogonienie technologicznie rozwiniętych gospodarek – komentuje.

Między 2022 i 2023 rokiem wartość transakcji VC w Polsce spadła z 772 do 472 mln euro. Dla porównania inwestycje VC we Francji wyniosły 10,8 mld euro; w krajach bałtyckich – 856 mln euro. Inwestycje w fundusze VC per capita na naszym rynku są ok. 40 razy mniejsze niż w Estonii i ok. 18-krotnie niższe od tych w Finlandii.

Rada Polskich Przedsiębiorców zaapelowała, by – w celu przyciągnięcia prywatnego kapitału do sektora nowych technologii – przesunąć kapitał z korporacyjnych funduszy spółek Skarbu Państwa do niezależnych funduszy inwestycyjnych oraz przeprowadzić reformę OFE, tworząc zachęty do inwestowania m.in. w fundusze VC i PE.

Dziś rodzimy rynek opiera się w dużym stopniu na finansowaniu publicznym. Problem w tym, gdy zostaje ono nagle ograniczone lub zawieszone, rynek doświadcza gwałtownego spadku. – Inwestorzy prywatni ponoszą znaczące straty i spada ich zaufanie do stabilności sektora. W efekcie prywatni inwestorzy wycofują się z sektora VC, kierując swój kapitał w bardziej stabilne inwestycje – dodaje Marcin Kowalik, partner w Balnord VC.

Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca