Używane auta elektryczne tanieją szybciej, niż się spodziewano

Do niedawna nabywca nowego elektryka mógł liczyć, że będzie on tracił na wartości powoli. Ale ostatnio się to jednak zmienia, a to tworzy poważne zagrożenie dla przyszłości zielonej rewolucji w motoryzacji.

Publikacja: 12.02.2024 03:00

Używane auta elektryczne tanieją szybciej, niż się spodziewano

Foto: Adobe Stock

Samochody bateryjne zachowują po trzech latach użytkowania i przejechaniu 60 tys. km ledwie 38,4 proc. swojej pierwotnej wartości w porównaniu ze średnią dla wszystkich rodzajów napędów sięgającą 53,3 proc. – oblicza brytyjska firma Autovista24. Po tym jak w pandemii zakłócenia w dostawach doprowadziły do wzrostu wartości używanych samochodów, tendencja ta się odwraca, a najsilniej tanieją elektryki. Choć według badań o innej metodologii i dla innych rynków trzyletnie e-auta są warte ponad 50 proc. – a nawet prawie 60 proc. – tego co nowe, to za każdym razem są to wyniki co najmniej o 10 punktów proc. gorsze niż dla samochodów benzynowych.

Czemu e-auta tanieją?

Wśród przyczyn agencja Bloomberg wymienia zapoczątkowaną przez obniżki cen nowych aut Tesli wojnę cenową na rynku, ale też przekonanie użytkowników, że w porównaniu z poprzednimi generacjami elektryków te kolejne będą lepsze (dotyczy to przede wszystkim zasięgu baterii). Do tego dochodzą obawy o żywotność baterii, nawet mimo standardowo udzielanej na nie ośmioletniej gwarancji i badań wskazujących, że ich zużywanie się jest wolniejsze, niż sądzono.

W Wielkiej Brytanii zachęty podatkowe sprawiały, że znaczną większość nowych elektryków kupowały firmy. Jednak w miarę jak coraz częściej pozbywają się one kilkuletnich aut, słabość popytu prywatnego utrudnia im uzyskiwanie za nie dobrych cen. Nawis podażowy tylko powiększają wyprzedaże znacznych części flot e-aut m.in. przez sieci wypożyczalni takie jak Hertz – odwracają się one od elektryków, zniechęcone wysoką amortyzacją i kosztami utrzymania.

Do tego regulacje dotyczące emisji zmuszają przynajmniej część koncernów motoryzacyjnych do utrzymania produkcji niezależnie od wielkości popytu. Choć udział elektryków w sprzedaży nowych samochodów w Niemczech już od trzech lat nieprzerwanie przekracza 20 proc., to na rynku wtórnym utrzymuje się poniżej 2 proc., a w Europie to właśnie on odpowiada za ponad trzy czwarte sprzedawanych pojazdów. Rosnąca podaż używanych e-aut sprawia, że ich nabywcy mogą cieszyć się z niższych cen.

E-rewolucja hamuje…

Tempo utraty wartości jest ważnym czynnikiem decydujących o wyborze auta, więc zagrożona może być elektromobilna rewolucja. Administracja USA zakłada, że do 2030 r. połowa sprzedawanych nowych aut będzie elektryczna, a UE zapowiedziała na 2035 r. zakaz sprzedaży nowych pojazdów spalinowych. Co to oznacza z punktu widzenia przeciwdziałania zmianom klimatycznym, nie można mieć wątpliwości, w sytuacji gdy transport drogowy odpowiada za około 15 proc. globalnych emisji gazów cieplarnianych. Tymczasem jeszcze bardzo niedawno elektromobilność wskazywano jako najjaśniejszy punkt w walce ze zmianami klimatu.

W opublikowanym w listopadzie badaniu Bezos Earth Fund i innych organizacji NGO sprzedaż aut elektrycznych była jedynym z 42 parametrów, który utrzymywał się na ścieżce pozwalającej na osiągnięcie przez świat do 2050 r. neutralności klimatycznej. Jednak po tym jak w latach 2019–2022 udział elektryków w globalnej sprzedaży samochodów rósł średnio o 65 proc. rocznie, w ubiegłym roku dynamika sprzedaży spowolniła do 31 proc., a w tym według think tanku BloombergNEF ma sięgnąć ledwie 21 proc.

Słabość gospodarki będących największym rynkiem Chin oznacza zniknięcie motoru wzrostu. W Europie i USA po entuzjastach i kierujących się subsydiami firmach popyt zaczął spoczywać na szerszym kręgu klientów. Wielu z nich nastawionych jest sceptycznie, bo zwracają dużo większą uwagę na cenę, a nowe elektryki są o ponad jedną czwartą droższe od aut spalinowych.

Obawiają się też o bezpieczeństwo, dostępność ładowarek i warsztatów oraz o zasięg baterii – przy czym za obawy te częściowo odpowiadają także pojawiające się nieprawdziwe informacje. Dodatkowo w potencjalnych nabywców samochodów uderzyły podwyżki stóp na świecie, które podbiły koszty kredytu.

…ale jest recepta

Producenci odpowiadają obniżkami cen, cięciami produkcji i kosztów oraz przerzucaniem się na tańsze modele. Wiodący chiński producent BYD oraz Tesla inwestują w baterie litowo-żelazowo-fosforanowe, które wprawdzie charakteryzują się niższą gęstością przechowywania energii, ale są tańsze, bardziej trwałe i relatywnie bezpieczne. Trwają też prace nad bateriami ze stałym elektrolitem.

Z danych portalu ogłoszeniowego AutoTrader wynika, że na rynku brytyjskim ceny ofertowe używanych e-aut spadły w 12 miesięcy o 23 proc., choć wśród wszystkich ogłoszeń spadek nie przekraczał 6 proc. Aby poprawić sytuację, Bloomberg sugeruje kroki nakierowane na przełamanie utrzymującego się sceptycyzmu wobec elektryków. Wśród nich wymienia zwłaszcza rozwijanie sieci ładowarek oraz obniżenie wysokich kosztów ubezpieczenia i napraw. Sposobem, aby nabywcy z drugiej ręki nie obawiali się, że kupują kota w worku, może być stworzenie standaryzowanych testów baterii i zachowywanie historii ładowań. Ważne też, by producenci inwestowali w handel używanymi elektrykami, a leasingodawcy promowali je wśród użytkowników aut służbowych.

Samochody bateryjne zachowują po trzech latach użytkowania i przejechaniu 60 tys. km ledwie 38,4 proc. swojej pierwotnej wartości w porównaniu ze średnią dla wszystkich rodzajów napędów sięgającą 53,3 proc. – oblicza brytyjska firma Autovista24. Po tym jak w pandemii zakłócenia w dostawach doprowadziły do wzrostu wartości używanych samochodów, tendencja ta się odwraca, a najsilniej tanieją elektryki. Choć według badań o innej metodologii i dla innych rynków trzyletnie e-auta są warte ponad 50 proc. – a nawet prawie 60 proc. – tego co nowe, to za każdym razem są to wyniki co najmniej o 10 punktów proc. gorsze niż dla samochodów benzynowych.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Jeden diament odmieni los zadłużonego mieszkańca Indii
Biznes
Unikalna kolekcja autografów sprzedana za 78 tys. funtów. Najdroższy Mao Zedong
Biznes
Japończycy kontra turyści. Ceny w restauracjach różne dla miejscowych i gości
Biznes
Wymiany aktywami nie będzie. Bruksela zabrania transakcji z Rosjanami
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Biznes
Bernard Arnault stracił w 2024 r. więcej niż jakikolwiek miliarder