Przez ataki Huti ceny samochodów mogą wzrosnąć. Stają kolejne fabryki

W wyniku ataków Huti na kontenerowce płynące przez Morze Czerwone drożeją dostawy komponentów z Azji do fabryk aut w Europie. Statki płyną dłużej, produkcja już hamuje.

Publikacja: 16.01.2024 03:00

Ataki jemeńskich rebeliantów na kontenerowce płynące przez Morze Czerwone zmusiły armatorów do przek

Ataki jemeńskich rebeliantów na kontenerowce płynące przez Morze Czerwone zmusiły armatorów do przekierowania statków na dłuższy szlak. A to oznacza dodatkowe, wysokie koszty.

Foto: PAP/EPA

W europejskim przemyśle samochodowym szykuje się kolejny kryzys, mogący doprowadzić do kolejnego wzrostu cen samochodów. Okazuje się, że branża motoryzacyjna, wcześniej mocno poobijana przerwami w dostawach komponentów najpierw z powodu pandemii, a potem przez wojnę w Ukrainie, teraz zaczyna boleśnie odczuwać skutki kryzysu na Bliskim Wschodzie.

Fabryki samochodów w Europie wykorzystujące części i podzespoły od poddostawców z Azji muszą hamować, a nawet wstrzymywać produkcję, bo ataki jemeńskich rebeliantów Huti na kontenerowce płynące przez Morze Czerwone zmusiły armatorów do przekierowania statków na dłuższy szlak, wokół Przylądka Dobrej Nadziei w Afryce Południowej. A to oznacza dodatkowe, wysokie koszty.

O milion dolarów drożej

Tesla już wstrzymała na kilkanaście dni produkcję w fabryce pod Berlinem z powodu braku akumulatorów sprowadzanych z Chin. Kilkudniową przerwę produkcyjną zapowiedziało Volvo Cars w swoich zakładach w belgijskiej Gandawie, gdzie zabrakło skrzyń biegów do modeli XC40. Jak informuje Automotive News Europe, w obliczu podobnych zagrożeń Stellantis zdecydował się wykorzystać do sprowadzania podzespołów samoloty. – Podjęliśmy środki, aby zrekompensować tymczasowe przekierowanie statków, wykorzystując transport lotniczy – poinformował w piątek rzecznik koncernu.

Czytaj więcej

LNG dla UE ominie Morze Czerwone. Wiadomo, którędy popłynie

Eksperci ostrzegają, że opóźnienia w dostawach komponentów i dłuższa droga ich transportu będą wpływać na wzrost kosztów produkcji samochodów. A to finalnie może przełożyć się na ich ceny. – Jeśli ta okrężna droga transportu będzie wymuszona na dłuższy czas, to koszt komponentów będzie rósł. Choć cena pojazdów wzrośnie dopiero na samym końcu – mówi Paweł Gos, prezes firmy Exact Systems kontrolującej jakość dostarczanych do produkcji części i podzespołów.

Na razie trudno ocenić, w jakim stopniu produkcja stanie się droższa. Przekierowanie dostaw na trasie Azja–Europa Północna z Kanału Sueskiego na opłynięcie południowego krańca Afryki wydłuża czas transportu o ok. 10 dni, a nawet dwa tygodnie. Zarazem podnosi jego koszty o blisko 1 mln dolarów.

Ale to nie wszystko. W poniedziałek globalna agencja ratingowa Morningstar DBRS opublikowała komunikat zapowiadający wzrost stawek ubezpieczeniowych dla frachtów. – Oczekujemy wzrostu cen ubezpieczeń wojennych po nalotach koalicji 11 stycznia 2024 r. (w końcu ubiegłego tygodnia Amerykanie i Brytyjczycy zaatakowali rakietami pozycje Huti w Jemenie – red.), ponieważ rebelianci Huti w dalszym ciągu są zaangażowani w zakłócanie ruchu handlowego na Morzu Czerwonym – powiedział Marcos Alvarez, dyrektor zarządzający Morningstar DBRS.

Jednocześnie zaznaczył, że nawet w przypadku osłabienia możliwości rebelianckich ataków przez międzynarodową operację wojskową Prosperity Guardian ceny ubezpieczeń statków i ich ładunków pozostaną znacząco wyższe niż przed wybuchem wojny Izraela z Hamasem.

Jak dotąd na obniżenie napięcia się nie zanosi, mimo iż amerykańskie ataki zniszczyły ok. 30 obiektów rebeliantów. – Urzędnicy amerykańscy przyznali, że Huti nadal mają ok. trzech czwartych swojej zdolności do strzelania rakietami i dronami w kierunku statków na Morzu Czerwonym – poinformował w poniedziałek „The New York Times”.

Czytaj więcej

Huti trafili w amerykański kontenerowiec. USA potwierdzają

Sytuacja się pogorszy

Zdaniem Petera Sanda, szefa analityków platformy towarowej Xeneta, im dłużej potrwa kryzys, tym większe zakłócenia spowoduje i tym bardziej zwiększy koszty logistyki. „W perspektywie krótkoterminowej sytuacja jeszcze się pogorszy, zanim zacznie się poprawiać" – napisał Sand w serwisie X (Twitter).

Natomiast według Sama Fioraniego, wiceprezesa firmy AutoForecast Solutions, zajmującej się śledzeniem łańcuchów dostaw i produkcji branży motoryzacyjnej, problemy z dostawami komponentów zapewne dotkną większą liczbę producentów samochodów, niż wynikałoby to z ostatnich wypowiedzi ich przedstawicieli.

Rezygnacja armatorów ze szlaku przez Morze Czerwone uderza m.in. w chińskiego producenta samochodów Geely: jeszcze w ubiegłym miesiącu Chińczycy informowali, że na poziom sprzedaży ich aut elektrycznych w Europie prawdopodobnie wpłynie opóźnienie w dostawach, ponieważ większość firm spedycyjnych, z których korzystają, przekierowuje statki na trasę wokół Afryki.

Prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego Jakub Faryś uspokaja, że problemy z dostawami przez Morze Czerwone nie powinny okazać się kryzysem na miarę tego z brakiem półprzewodników dostarczanych z Azji. Jesienią 2021 r. przez ich brak część fabryk samochodów w Europie stanęła na całe tygodnie, inne mocno ograniczyły działalność. W rezultacie straty w produkcji aut zbliżyły się wówczas do poziomu, o który zmalała produkcja samochodów na terenie UE w czasie lockdownu pomiędzy marcem a majem 2020 r. – Na razie nie jest to problem całej branży. Ale z pewnością każde opóźnienie czy też wzrost kosztów transportu przełoży się na koszty dostarczanych części lub całych pojazdów – komentuje Faryś.

W tym roku koszty produkcji aut już rosną przez wchodzące za kilka miesięcy unijne rozporządzenie GSR-2 nakładające na producentów obowiązkowe wyposażanie aut w co najmniej 20 nowych systemów i elementów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo.

Na polskim rynku średnia cena nowego auta pod koniec ubiegłego roku zbliżyła się do 180 tys. zł i na przestrzeni 12 miesięcy zwiększyła się o przeszło jedną dziesiątą.

W europejskim przemyśle samochodowym szykuje się kolejny kryzys, mogący doprowadzić do kolejnego wzrostu cen samochodów. Okazuje się, że branża motoryzacyjna, wcześniej mocno poobijana przerwami w dostawach komponentów najpierw z powodu pandemii, a potem przez wojnę w Ukrainie, teraz zaczyna boleśnie odczuwać skutki kryzysu na Bliskim Wschodzie.

Fabryki samochodów w Europie wykorzystujące części i podzespoły od poddostawców z Azji muszą hamować, a nawet wstrzymywać produkcję, bo ataki jemeńskich rebeliantów Huti na kontenerowce płynące przez Morze Czerwone zmusiły armatorów do przekierowania statków na dłuższy szlak, wokół Przylądka Dobrej Nadziei w Afryce Południowej. A to oznacza dodatkowe, wysokie koszty.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Jeden diament odmieni los zadłużonego mieszkańca Indii
Biznes
Unikalna kolekcja autografów sprzedana za 78 tys. funtów. Najdroższy Mao Zedong
Biznes
Japończycy kontra turyści. Ceny w restauracjach różne dla miejscowych i gości
Biznes
Wymiany aktywami nie będzie. Bruksela zabrania transakcji z Rosjanami
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Biznes
Bernard Arnault stracił w 2024 r. więcej niż jakikolwiek miliarder