Martin Winterkorn, który podał się do dymisji w kilka dni po rewelacjach z 18 września uprzedził 8 września członków zarządu, że grupa przyznała się władzom amerykańskim do oszukańczego procederu. W posiedzeniu uczestniczyli Matthias Müller, ówczesny prezes Porsche i Hans Dieter Pötsch, ówczesny dyrektor finansowy VW, którzy następnie awansowali na prezesa grupy VW i przewodniczącego rady nadzorczej.
Niektórzy inwestorzy i analitycy krytykowali Pötscha, że nie poinformował akcjonariuszy o nadciągającym skandalu, żądali mianowania niezależnego szefa rady nadzorczej, jeśli grupa chce wyjść z tego kryzysu.
- VW jest przekonany, że całkowicie zastosował się do wymogów ustawodawstwa finansowego. VW kategorycznie odmawia wypowiadania się o charakterze posiedzeń zarządu — wyjaśnił na piśmie rzecznik grupy.
Firma z Wolfsburga przyznała się 20 września do machinacji, straciła na giełdzie prawie jedną trzecią wartości, zmuszając do dymisji Winterkorna. Na świecie wszczęto śledztwa w tej sprawie i występowano do sądów o odszkodowania.
2 marca VW ogłosił, że kierownictwo chciało zachować sprawę w tajemnicy, bo liczono na znalezienie rozwiązania z władzami USA bez narażania się na duże grzywny. Według „Süddeutsche Zeitung" zachowanie firmy miało na celu zabezpieczenie się przed roszczeniami udziałowców. Kancelaria prawnicza TILP z Tybingi, reprezentująca kilku z nich w pozwach sądowych odrzuciła tłumaczenia VW jako błędne i wprowadzające w błąd i zarzuciła VW, że usiłował zrzucić na komunikat amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska winę za spadek cen jego akcji.