„Urzędnicy z nieprzyjaznych krajów i unijni biurokraci nakładają sankcje na rosyjskich przedsiębiorców na zasadzie przynależności do „złego” państwa. Nie dostarczają dowodów winy, ale wykorzystują podejrzenia o „czary”, czyli powiązania z władzami. Świadkami są „Wielki Inkwizytor – USA” i kraje Europy. Jednocześnie proces nie pozwala na debatę, a rosyjski biznes nie ma prawa do prawnika. W rezultacie wszystkie konta i mienie są aresztowane z powodu słów inkwizytora i skonfiskowane na rzecz osób przez niego wyznaczonych” – napisał Miedwiediew, przytaczany przez Kommersanta.

Zapewnił, że władze zachodnie będą miały wiele spraw sądowych z powodu chęci przejęcia własności rosyjskiego biznesu. Wyraził nadzieję, że sądy potraktują sprawy uczciwie.

„W przeciwnym razie bezstronność prawna i równość wszystkich wobec prawa zginie na zawsze w ogniu politycznej nienawiści Zachodu do Rosji. A co pozostanie? Zgadza się: jus ad bellum! (z łac. prawo do wojny)” – napisał wiceszef rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa. Oczywiście nie wspomniał o uczciwych procesach przed rosyjskimi sądami i zbrodniach wojennych Rosji w Ukrainie.

Na początku marca prezydent USA Joe Biden ogłosił utworzenie grupy do zbadania przestępczej działalności rosyjskich oligarchów. Ostrzegł, że władze amerykańskie i europejskie przyjdą po „nieuczciwie zdobyte bogactwo”, zabiorą im jachty, luksusowe mieszkania, prywatne odrzutowce.

Od tego czasu wielu bogaczy rzeczywiście utraciło swoje wielkie jachty, posiadłości i konta. Dziś skarżą się, że nie mają nawet na sprzątaczki i kierowców…